Seksualność to nie tylko przyjemność. Dla wielu kobiet to temat pełen wstydu, bólu i milczenia. W tym odcinku Monika Rachtan rozmawia z prof. Krzysztofem Nowosielskim, ginekologiem i seksuologiem, o tym, co tak naprawdę wiedzą Polacy o seksie.
Czy wiesz, że tysiące kobiet w Polsce przez lata nie mają pojęcia, że… wciąż są dziewicami? A inne rezygnują z seksu nie dlatego, że nie chcą, lecz dlatego, że każda próba kończy się bólem, lękiem, rozczarowaniem. W najnowszym odcinku podcastu Po pierwsze Pacjent, Monika Rachtan rozmawia z profesorem Krzysztofem Nowosielskim – ginekologiem, seksuologiem i onkologiem – który z chirurgiczną precyzją, ale i czułością, rozbraja tabu, demaskuje mity i przywraca należną rangę tematowi, który dotyczy każdego z nas: seksualności.
W polskiej szkole o seksualności uczymy się od pantofelka – organizmu jednokomórkowego. O ludzkim ciele – szczególnie kobiecym – wciąż mówi się niechętnie, z dystansem, a często z kompletną ignorancją. Dziewczęta nie wiedzą, że mogą czegoś pragnąć. Chłopcy uczą się seksu z filmów pornograficznych. Efekt? Milczące cierpienie, wypaczone oczekiwania, seksualność pełna lęków zamiast przyjemności.
Profesor Nowosielski nie owija w bawełnę. Mówi o kobietach, które przychodzą do gabinetu z bólem – nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. O pacjentkach, które wstydzą się własnego ciała, nie znają jego reakcji, nie wiedzą, że ból przy współżyciu to objaw choroby, nie “urok kobiecości”.
Dyspareunia, czyli ból w czasie stosunku, dotyka coraz więcej kobiet – także młodych. Endometrioza, zespół napięcia mięśniowego, przebyte traumy, przemoc seksualna, ale też przewlekły stres i brak komunikacji w związku – wszystko to może sprawić, że seks przestaje być źródłem bliskości, a staje się źródłem cierpienia. A kiedy znika przyjemność, pojawia się unikanie, frustracja, konflikty, rozstania.
„To nie kobieta jest problemem, to brak systemowego podejścia do jej zdrowia” – podkreśla prof. Nowosielski. I dodaje: „Seks nie dzieje się sam. Seks wymaga rozmowy”.
Dlaczego tyle par nie potrafi się porozumieć? Dlaczego kobiety czują się winne, że „nie mają ochoty”, a mężczyźni milkną, gdy coś nie działa? Bo nikt ich nie nauczył, jak o tym rozmawiać. Bo w Polsce brakuje rzetelnej edukacji seksualnej – tej, która mówi o granicach, przyjemności, psychice, konsencie. Zamiast niej: zakłopotanie, dezinformacja i mit, że „to wszystko przyjdzie samo”.
Tymczasem, jak wyjaśnia profesor, pożądanie często pojawia się dopiero po podnieceniu, a nie odwrotnie. To wiedza, która potrafi odmienić życie intymne tysięcy kobiet. Bo przestają pytać „dlaczego nie mam ochoty”, a zaczynają pytać „co sprawia, że mam ochotę?”.
Terapia seksuologiczna nie polega na „naprawie kobiety”. To praca nad relacją. Związek bez komunikacji nie ma szans na dobry seks – i odwrotnie. Profesor porównuje terapię do mostu, który trzeba zbudować wspólnie: ze słów, uczuć, zrozumienia. I obala kolejny mit: że orgazm to cel, że mężczyzna zawsze „może”, że seks to tylko ciało.
Czasem prawdziwa bliskość to nie „kochajmy się codziennie”, lecz – „kochajmy się mądrze raz w tygodniu”. Czasem „slow sex” to nie moda z Zachodu, tylko ratunek dla zmęczonej psychiki, ciała i relacji.
Seksualność to nie fanaberia. To część zdrowia, godności, relacji. Kobiety mają prawo do wiedzy, która pozwala im rozpoznawać choroby. Do języka, który umożliwia im rozmowę o granicach. Do przyjemności, która nie jest luksusem, tylko biologiczną normą. Mężczyźni mają prawo do emocji, do zwątpienia, do zmęczenia. I do tego, by nie być więźniami przestarzałego wzorca „zawsze gotowego samca”.
Rodzice mają prawo – i obowiązek – rozmawiać z dziećmi o seksie tak, jak rozmawiają o diecie czy higienie. Bez wstydu, bez moralizowania, bez mitów. Bo jeśli tego nie zrobią, zrobi to internet – często w sposób, który zostawia więcej szkód niż wiedzy.
Odcinek podcastu z profesorem Nowosielskim to nie kolejna „miła rozmówka o związkach”. To medyczno-społeczna wiwisekcja polskiej rzeczywistości seksualnej. Od biologii po psychologię. Od łóżka po Sejm. Od pierwszej miesiączki po menopauzę. Od pierwszego “nie mam ochoty” po wspólną decyzję o terapii.
To odcinek, który powinna obejrzeć każda kobieta i każdy mężczyzna. To podcast, który może uratować niejedną relację. To treść, która powinna znaleźć się w każdej szkole średniej. Bo nie ma zdrowia bez seksualności. I nie ma seksualności bez rozmowy.
Profesor Nowosielski bez ogródek punktuje najpowszechniejsze przekonania: że miesiączka ma boleć, że antykoncepcja to zło, że seks się „jakoś dzieje”, i że intymność to sprawa ciała – a nie duszy.
To rozmowa o seksualności, ale przede wszystkim o godności, wiedzy i relacjach. O tym, że każdy z nas – niezależnie od płci, wieku, miejsca zamieszkania czy doświadczeń – ma prawo do przyjemności, do zdrowia i do rozmowy.
Dla kogo?
Dla kobiet, które wciąż słyszą, że „tak już mają”. Dla mężczyzn, którzy boją się powiedzieć, że coś nie działa. Dla rodziców, którzy nie wiedzą, jak rozmawiać z dziećmi. Dla wszystkich, którzy chcą lepiej zrozumieć swoje ciało, swoje relacje i swoje prawo do seksu, który nie boli.
Nie czekaj, posłuchaj. Może się okazać, że nie znasz swojego ciała tak dobrze, jak ci się wydaje.
Krzysztof Nowosielski
Nikt z nas nie rodzi się z wiedzą na temat swojego życia seksualnego. Już tą dominującą pozycją seksualną nie jest pozycja misjonarska. Tylko pozycja na pieska. I ta kwestia życia seksualnego u tych pacjentek jest bardzo ważna. Ale później, kiedy wchodzimy w kolejne etapy tego związku i kończymy na tym najbardziej zaawansowanym etapie, czyli zaangażowaniu, kiedy naprawdę już mocno znamy, to ten kontakt intymny jest ważny, ale nie jest najważniejszą częścią, która spaja związek.
Monika Rachtan
Z czego ta bolesność najczęściej wynika?
Krzysztof Nowosielski
Patrząc na statystyki, mamy coraz więcej pacjentek, które cierpią z powodu endometriozy. I to, co pani redaktor powiedziała, jest smutne. Ale dalej funkcjonują lekarze ginekolodzy, którzy twierdzą, że miesiączka ma boleć.
Monika Rachtan
Cześć, Monika Rachtan, witam was bardzo serdecznie w kolejnym odcinku programu Po Pierwsze Pacjent. Seks dotyczy starych i młodych i jest tak naprawdę naszą codziennością. Ale co tak naprawdę Polacy wiedzą o seksie? O tym dziś będę rozmawiała z moim gościem, profesorem Krzysztofem Nowosielskim. Dzień dobry, witam serdecznie, panie profesorze.
Krzysztof Nowosielski
Dzień dobry, pani redaktor, dzień dobry państwu.
Monika Rachtan
Pan profesor jest specjalistą w dziedzinie ginekologii i położnictwa, ale także seksuologii. Długo zajęło mi na Instagramie, żeby znaleźć kogoś, kto właśnie tą dziedziną medycyny zajmuje się na serio, więc bardzo się cieszę i bardzo mi miło, że przyjął pan profesor moje zaproszenie do programu.
Krzysztof Nowosielski
Bardzo dziękuję za zaproszenie, bo to zaszczyt, żeby można było się podzielić wiedzą z państwem i z panią redaktor.
Monika Rachtan
Panie profesorze, jak to wygląda w praktyce? Bo jest pan, tak jak powiedziałem, ginekologiem położnikiem i seksuologiem. Jeżeli przychodzi pacjentka, to ta rozmowa o jej problemach intymnych, o jej zdrowiu rozrodczym jest początkiem do rozmowy o seksie. Czy jest też tak, że kobiety przychodzą i od razu mówią, że chciałyby porozmawiać o seksie, ponieważ nie wszystko, co się dzieje w tej sferze, jest dla nich fajne.
Krzysztof Nowosielski
Pacjentki przychodzą z różnymi problemami i rozmowa na temat życia intymnego w którymś z etapów rozmowy, niezależnie od powodu przyjścia do poradni ginekologiczną, będzie się pojawiała. Są też pacjentki, które przychodzą ściśle z konkretnymi problemami seksuologicznymi. Ja też jestem ginekologiem onkologiem i zajmuję się szczególną grupą pacjentek, które są w trakcie leczenia choroby onkologicznej lub żyją z chorobą onkologiczną. I ta kwestia życia seksualnego u tych pacjentek jest bardzo ważna. I rzeczywiście na każdej wizycie poruszamy tą kwestią. Pytamy, dyskutujemy, jak wygląda życie intymne w chorobie i po zakończeniu leczenia choroby.
Monika Rachtan
Panie profesorze, a czy ma pan taką? My się uczymy wszyscy seksu na początku pewnie z takich źródeł, których się nie powinniśmy uczyć, czyli z filmów. Potem mamy różne doświadczenia w naszym życiu, które są raz dobre, raz złe. Wiadomo, że nie zawsze to wszystko układa się po naszej myśli. Czy uważa Pan profesor, że powinno na jakimś etapie dochodzić do takiego momentu, że my jesteśmy stykani z taką wiedzą merytoryczną, ze specjalistą, który nam tłumaczy pewne rzeczy, bo ostatnio była tutaj na kanapie pani ginekolog, która powiedziała, że miała pacjentkę, która przez kilka lat miała partnera, z którym prowadziła życie seksualne, ale okazało się, że nie doszło u niej do przerwania błony dziewiczej podczas stosunków, dlatego że no nie był to po prostu pełny stosunek i ona o tym nie miała zielonego pojęcia. Była bardzo zdziwiona, kiedy zgłosiła się do ginekologa, a pani doktor powiedziała jej, że jest jeszcze dziewicą. Więc czy zdaniem pana profesora ta edukacja powinna pojawiać się na jakimś etapie?
Krzysztof Nowosielski
Kwestie edukacji seksualnej poruszane są w Polsce od kilku lat, ale tak naprawdę ta edukacja seksualna na całym świecie, szczególnie w Stanach Zjednoczonych czy w innych krajach Unii Europejskiej, tej starej Europy, funkcjonuje od wielu, wielu lat. Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że nikt z nas nie rodzi się z wiedzą na temat swojego życia seksualnego. Nikt z nas nie zna swojego ciała w momencie urodzenia. My musimy przejść pewien proces, który będzie o wiele łatwiejszy, jeśli uzyskamy tą podstawową ilość informacji dotyczących tego, jak wygląda biologia człowieka. Jak wygląda fizjologia seksualności, A dlaczego tak to jest istotne? Dlatego, że życie seksualne jest jednym z elementów dobrej jakości życia. Jeśli nie jesteśmy w stanie odpowiednio realizować swojego życia seksualnego, jakiekolwiek by ono było, to nasze życie nie jest do końca pełne. I teraz, żeby czerpać największą radość z kontaktów intymnych z drugim człowiekiem, musimy wiedzieć, czego oczekujemy od siebie i czego oczekujemy od tego drugiego człowieka. Bo jeżeli mamy parę, to kontakt seksualny w ramach pary odbywa się na zasadzie tego, że poznajemy swoje własne potrzeby i te potrzeby spokojnie, krok po kroku zaspokajamy i wtedy obie strony kontaktu seksualnego. Nieważne ile tych stron by było. Są szczęśliwe i wychodzą z zadowoleniem z kontaktu intymnego. No i weźmy sobie takich przeciętnych nastolatków, którzy nie otrzymali żadnej edukacji. Czy to będzie edukacja zdrowotna, czy wychowanie do życia w rodzinie, jakkolwiek to nazwiemy. To skąd oni mają wiedzieć, co to są strefy intymne? Co to jest błona dziewicza? Czy w trakcie kontaktu seksualnego dochodzi do przerwania błony dziewiczej? Czy seks oralny jest już kontaktem intymnym? Czy w czasie pocałunku możemy zakazić się infekcjami, które są przenoszone drogą płciową? To wszystko możemy otrzymać na zasadzie przekazania w trakcie edukacji, edukacji seksualnej. I to jest fizjologiczne. To jest potrzeba każdego człowieka i prawo każdego człowieka do tego, aby tak jak wiemy, tak jak uczymy się o historii, tak jak uczymy się o biologii, uczymy się geografii, to musimy nauczyć się o swoim ciele, żeby można było to ciało lepiej poznać i w ogóle, żeby można było je poznać.
Monika Rachtan
Jeżeli uważasz, że nasza rozmowa jest interesująca i szukasz więcej wartościowych treści. Subskrybuj nas na YouTube i Spotify. Monika Rachtan. Zapraszam. No właśnie. A my poznajemy bardzo dobrze na biologii pantofelka, a niestety nie znamy swojego ciała. I ta podstawa programowa, która jest realizowana nawet w szkole średniej, niestety nie przewiduje aż tak kompleksowej edukacji. Natomiast też wszystko zależy od nauczyciela, bo możemy spotkać nauczyciela, który będzie chciał nam więcej wiedzy przekazać, a możemy spotkać też osobę totalnie zamkniętą, która będzie wstydziła się po prostu mówić, rozmawiać z młodzieżą o seksie i nie dostać żadnej informacji. I wtedy to bardzo jest niebezpieczne, kiedy młoda dziewczyna, która nie wie tego, że właśnie powinna mieć jakieś potrzeby, powinny być one spełnione, Że ona nie tylko w tym stosunku ma dać siebie, swoje ciało, ale także ma wyjść z niego z zadowoleniem. I mamy chłopca, który niestety nie miał rodziców, którzy porozmawiali by z nim szczerze, a jego życie seksualne i pojęcie o życiu seksualnym wywodzi się z Internetu i z pewnych filmów, w których kobieta jest traktowana bardzo przedmiotowo. To może stać się ogromna krzywda i jednemu, i drugiemu, jeżeli oni na siebie trafią. Co więcej, oni bardzo często na siebie trafiają i później takie pacjentki przychodzą do gabinetu pana profesora i mówią o tym, że nie były gotowe, że jednak może trzeba było poczekać albo wiedzieć więcej, żeby w ogóle zaczynać bawić się w życie seksualne.
Krzysztof Nowosielski
Zacznijmy od samego początku. To porównanie z pantofelkiem jest całkiem trafione, ponieważ przeciętny uczeń szkoły podstawowej i szkoły średniej zna wszystkie etapy życia pantofelka i życia sosny i potrafi podzielić wszystkie kwiaty na różne gatunki. A tak naprawdę, patrząc z biologicznego punktu widzenia trochę ma zbyt małą wiedzę na temat anatomii narządów płciowych u kobiety i mężczyzny i to implikuje konsekwencje w postaci braku znajomości tego, co się będzie działo w czasie kontaktu seksualnego. To z jednej strony, ale jeszcze jest dość istotne, a tak naprawdę chyba najważniejszy aspekt poszanowania drugiego człowieka czy poszanowanie jego praw. Również praw seksualnych. I to jest to, o czym pani redaktor mówiła. Są osoby, które są niegotowe na rozpoczęcie swojego życia płciowego, a presja otoczenia, znajomych, kolegów, koleżanek jest tak duża, że rozpoczynają życie intymne bez takiej woli i chęci i w ogóle ochoty na to, aby to życie intymne rozpocząć. To też wynika trochę z różnic pokoleniowych, bo zupełnie inaczej nasze pokolenie, pokolenie millenialsów, podchodzi do życia intymnego. Jeszcze inaczej boomersi podchodzili do gen z, jak to mówią politycy. Zupełnie też inaczej podchodziło, tam funkcjonują nieco inne prawa. Są inne rodzaje związków, między innymi związki sytuacyjne, które zdarzają się na jakąś określoną, jakiś określony przedział czasowy, a potem już znikają. No i jeszcze inaczej będzie do tego podchodziło pokolenie alfa. Do mnie osobiście trafiają najczęściej pacjentki z pokolenia Xów lub z pokolenia milenialsów. W dużej części są to pacjenci, którzy byli gotowi na rozpoczęcie swojego życia płciowego i związku. Ale nie zawsze ten związek, w którym są, jest idealnym związkiem, którego oczekują. To bardzo ładnie pokazały badania profesora Izdebskiego, który pokazał, że dwie ciekawe rzeczy. Pierwsza to były badania 2017, ale one pokazywały pewne zmiany pokoleniowe i zmiany w perspektywie 10-15 lat. Pokazano, że tak naprawdę jedynie 60% osób, które są w związku, ponownie w ten związek by wstąpiły z tym bagażem doświadczeń, które mają. Być może nie były gotowe. Być może to, z czym się spotkały teraz nie jest idealne, ale nadal są w tym związku, kontynuują i są w jakimś stopniu szczęśliwi. Pokazał też Ciekawą kwestię, że 10% osób to był duży przedział od 18 do 65. Mają oprócz stałego związku dodatkowy związek. To jest jedna dziesiąta, a tak naprawdę tą myśl dopuszcza nawet 50% osób, które są w relacjach. Pacjentki, które przychodzą potem oczywiście przychodzą w parach, przychodzą, żeby rozwiązać problemy, które pojawiły się w życiu seksualnym, ale bardzo często te problemy nie mają podłoża biologicznego, nie są spowodowane zaburzeniami w funkcjonowaniu ciała, tylko problemy pojawiają się w relacji partnerskiej, w tym, że za dużo pracujemy, że nie mamy wspólnych tematów, że koncentrujemy się na innych rzeczach. Jesteśmy pracoholikami i rozwiązanie tych problemów jest trudniejsze niż problemów biologicznych. Bo problemy biologiczne można skorygować, dać tabletkę, zoperować, pozbyć się tego problemu. Ale problemy psychogenne, które są związane z relacyjnością, wymagają dużego zaangażowania i dużej pracy, bo trzeba coś w sobie zmienić. Trzeba zmienić coś w relacji. Trzeba coś więcej od siebie dać. I to jest problem, który dotyczy chyba całego pokolenia. Od pokolenia millenialsów, po pokolenie X. Zobaczymy, co będzie z pokoleniem Z i z pokoleniem alfa.
Monika Rachtan
No właśnie, to, co będzie za chwilę, może być jeszcze bardziej trudne. Dlatego, że większość młodych osób nawiązuje związki w mediach społecznościowych. Przez długi czas nawet tkwi w związku w mediach społecznościowych. Tam wszystko jest kolorowe, piękne jak na Instagramie, a życie jest trochę inne. I też związki po prostu, niezależnie od tego, jak bardzo się kochają, jak partnerzy są dla siebie wsparciem, natrafiają na różne sytuacje w życiu, na które za bardzo nie mają wpływu i niektóre związki po prostu takich sytuacji nie są w stanie przetrwać, nawet jeżeli wydaje się, że są idealną parą. Ale panie profesorze, z jakimi najczęściej problemami związanymi ze sferą intymną przychodzą kobiety do gabinetu pana profesora i czy zdarza się tak, że nie przychodzi właśnie kobieta? Bo mi się wydaje, że my mamy dziewczynę, taką większą lekkość, żeby jednak przyjść, pan profesor jest jeszcze ginekologiem, a wspomnę, może coś mi poradzi. A czy przychodzą też mężczyźni solo, którzy rozmawiają o swoich problemach?
Krzysztof Nowosielski
W przypadku pacjentek, chyba dwie najczęstsze przyczyny, które są związane z życiem intymnym, seksualnym, które popychają pacjentki do tego, żeby przyszły do gabinetu. Po pierwsze to są zaburzenia bólowe, drugie to są zaburzenia pożądania i podniecenia, czy właściwie ochoty na kontakty seksualne. Zaburzenia bólowe dotyczą coraz większej grupy kobiet. Kiedyś sądzono, że to jest mniej więcej 5 do 7%, ale teraz patrzymy, że tych zaburzeń bólowych jest coraz więcej. Czyli w czasie kontaktu seksualnych pacjentka odczuwa bolesność, niezależność niezależnie od pozycji, niezależnie od dnia cyklu, w którym dochodzi do zbliżenia.
Monika Rachtan
Z czego ta bolesność najczęściej wynika?
Krzysztof Nowosielski
Patrząc na statystyki, mamy coraz więcej pacjentek, które cierpią z powodu endometriozy i ta endometrioza dotyczy bardzo młodych kobiet, czyli takich 19-20 latek, które mają endometriozę w środku macicy. Tylko wyjaśnię, żeby nasi słuchacze wiedzieli endometrioza to jest taka sytuacja, kiedy w środku macicy znajdująca się błona śluzowa jest poza nią np. w mięśniu macicy, w miednicy mniejszej, w jamie brzusznej jest na jelitach i powoduje duże dolegliwości, które się nasilają w czasie miesiączki. Ale te dolegliwości bardzo często są stałe, czyli one występują również poza czasem, kiedy miesiączka się pojawia i w momencie, kiedy pacjentka odczuwa ból w czasie kontaktu seksualnego dochodzi do takiego mechanizmu samonapędzającego się, samonapędzające się nieuchronności bólu. Czyli wiemy, że będzie bolało. Jeżeli wiemy, że będzie bolało, to będziemy za wszelką cenę unikać kontaktów intymnych. Nawet jeżeli to będzie zwykły sygnał typu uśmiech ze strony partnera partnerki, pomachanie, powiedzenie cześć kochanie, miło cię widzieć. Wtedy ten kontakt już jest blokowany i pojawiają się dolegliwości bólowe. I to powoduje, że leczenie tego typu zaburzeń bólowych jest niesłychanie długie i bardzo trudne, bo nie wymaga tylko uśmierzenia bólu, ale zmiany w układzie nerwowym, tak, aby informacja o zbliżającym się kontakcie intymnym, taka błaha, jak chociażby uśmiech czy pocałunek partnera partnerki, nie powodowała reakcji bólowej natychmiastowej. I to wymaga długiego procesu rehabilitacji desensytyzacji tak to się fachowo określa.
Monika Rachtan
Panie Profesorze, ale niesamowite o czym pan profesor mówi. O tym, że taki mały impuls jak uśmiech i pocałunek mogą wywołać dolegliwości bólowe i pokazuje jak nie niedocenionym to złe słowo, ale jak lekceważonym problemem są bóle u kobiet w okolicach intymnych, w okolicach brzucha, bóle związane z endometriozą, bo jeszcze przecież parę lat temu powiedzielibyśmy, że miesiączka musi boleć, że kobiety brzuch czasem musi boleć, że taka twoja uroda. Słynne powiedzenie, które w Polsce nabrało ogromnego znaczenia i spowodowało, że wreszcie te szybki w okularach się przetarły, że to tak nie musi być, że ten ból to nie jest coś normalnego, ale to, o czym mówi pan profesor, to jest w ogóle bardzo globalne w sensie tej pacjentki zaburzenie, że endometrioza to nie jest tylko macica, to jest zaburzone całe życie, w tym życie seksualne. I de facto to nie chodzi o sam stosunek, który, powiedzmy, odbywa się trzy razy czy odbywał się trzy razy w tygodniu, a teraz się nie odbywa w ogóle. Tylko że to jest takie normalne funkcjonowanie staje się niemożliwe w związku.
Krzysztof Nowosielski
Dokładnie. My postrzegamy, czy standardowo postrzega się endometriozę jako chorobę dotyczącą samej macicy. I to, co pani redaktor powiedziała, jest smutne. Ale dalej funkcjonują lekarze ginekolodzy, którzy twierdzą, że miesiączka ma boleć i pacjentki w to wierzą. Ja pamiętam wiele pacjentek, które przychodzą i mają trochę łagodniejszą postać endometriozy, która się nazywa adenomiozą, dotyczy samego mięśnia macicy i mają bolesne miesiączki. I ten okres, półtora tygodnia, kiedy przed miesiączką jest kilka dni w trakcie miesiączki i kilka dni miesiączki po miesiączce odczuwają silne dolegliwości bólowe, nie mogą funkcjonować I najłatwiejszym sposobem, który w dużej mierze działa, jest przepisanie i przekonanie do tabletki antykoncepcyjnej, która spowoduje, że te dolegliwości znikną i po pewnym czasie przychodzą pacjentki po pół roku i mówią żałuję, że tyle czekałam, bo teraz jestem uśmiechnięta, mam super seks, jestem zadowolona ze swojego życia, spotykam się z koleżankami, spotykam się na randkach z moim partnerem i moje życie odmieniło się o 180 stopni. To jest takie życie, jakiego oczekiwałam, A to była zwykła tabletka antykoncepcyjna, nic szczególnego, coś co może wypisać każdy lekarz ginekolog, no ale trzeba się odważyć.
Monika Rachtan
Panie profesorze, ale o tabletkach antykoncepcyjnych narosły takie mity, że kobietom czasem trudno jest się zdecydować na antykoncepcję. Szczególnie jeżeli na przykład przez wiele lat jako młode dziewczyny nie miały styczności z tabletkami. Przecież mówi się o tym, że tabletki antykoncepcyjne powodują zakrzepicę. Mówi się o tym, że tabletki antykoncepcyjne rozwalają układ hormonalny. Mówi się o tym, że powodują tycie, wypadanie włosów. Ja mogłabym tutaj całą listę wymieniać. To jest nieprawda?
Krzysztof Nowosielski
Nie można tego oceniać zero-jedynkowo. Każdy lek, antykoncepcja jest lekiem, który podajemy pacjentowi. Może wywołać pewne efekty uboczne. I doskonale wiemy, że rzeczywiście tabletka antykoncepcyjna zwiększa ryzyko raka szyjki macicy, raka piersi, zwiększa ryzyko incydentów zatorowo zakrzepowych, czyli tych zatorów, o których pani redaktor mówiła. Tylko my musimy na szali położyć to ryzyko, a na drugim ramieniu szali położyć zysk, który może pacjentka uzyskać. Z tego, że włączymy tą terapię pod ścisłą kontrolą. Bo to nie jest tak, że my przepisujemy terapię i zostawiamy pacjentkę samej sobie. I ona dzwoni co pół roku tylko po receptę. My tą pacjentkę jako lekarze ginekolodzy, ginekolożki oglądamy, widzimy regularnie i pytamy o to, czy się poprawiło, coś się zmieniło. Monitorujemy skutki stosowania tej terapii i musielibyśmy zapytać pacjentki, czy jeżeli to ryzyko jest niewielkie, powikłań stosowania antykoncepcji. Wiemy, że mamy regularną cytologię, USG piersi, mammografię. Od 45 roku życia możemy wykryć pewne rzeczy, a z drugiej strony mamy efekt dodany w postaci tego, że masz super życie. W sensie nie boli cię, a my mężczyźni chyba mamy mało okazji do tego, żeby zobaczyć jak to jest żyć z bólem. Więc ktoś, kto ma leczonego zęba kanałowego jest mężczyzną mlecznego, zęba kanałowego albo wyrwanego i przez 2 dni boli go ząb, to może sobie wyobrazić jak to jest, kiedy przez cały miesiąc właśnie tak się czuje. Nie można funkcjonować w ogóle. Więc jeżeli my poprawimy jakość życia pacjenta, to odbudujemy ich relacje i przede wszystkim poprawimy jakość życia, w tym właśnie jakość życia seksualnego. I to jest efekt, który jest w pewnym sensie bezcenny. Powikłania zdarzają się, zdarzają się rzadko. My możemy je monitorować, możemy zadziałać, zanim cokolwiek się poważniejszego stanie.
Monika Rachtan
Jeszcze pomyślałam o tym, że też ta tabletka antykoncepcyjna przez to, że jest to monitorowanie terapii, sprawia, że pacjentka jest pod kontrolą lekarza. I właśnie to, o czym powiedział pan profesor no przecież nie wypuści pan profesor pacjentki bez cytologii, jak ona jest na antykoncepcji. No przecież pan profesor przypomni o tym, że trzeba zrobić USG piersi. No przecież pan profesor, kiedy skończy pacjentka 45 lat, powie o badaniu przesiewowym w kierunku raka piersi, że pacjentka powinna taką mammografię wykonać. Że jest to badanie bezpłatne i opowie o tym, co pacjentka, co kobieta zdrowa kobieta powinna robić. I to jest też super ważne, patrząc na to, jak wiele z nas się nie bada. Chociaż z drugiej strony teraz trochę przejdziemy do ginekologii. Wydaje mi się, że jednak w ginekologii jest naprawdę dobra odpowiedź pacjentek na te regularne badania, bo dane Narodowego Funduszu Zdrowia mówią, że my nie robimy tej cytologii w ramach NFZ-tu, ale my nie robimy, dlatego że dotychczas to było badanie, które nie przynosiło tak wiele informacji, jak cytologia płynna, zrobiona w gabinecie prywatnym, a też znowu nie wiemy, jakie są doświadczenia pana profesora, ale ja nie znam żadnej kobiety. A jedną znam, nawet nas słucha, ale dobrze znam jedną kobietę, która chodzi do ginekologa na NFZ. Wszystkie moje koleżanki chodzą prywatnie, więc tutaj trochę inaczej to wygląda. W ginekologii niby jest źle patrząc na dane NFZ-tu, ale z drugiej strony chyba jest coraz większa świadomość tego dbania o swoje zdrowie i bycia w tym kontakcie z ginekologiem.
Krzysztof Nowosielski
Bo do końca nie działa w ten sposób, bo faktycznie cytologia płynna jest nieco bardziej czuła, a to jest kwestia 8-10% maksymalnie. Ale problem w ogóle z badaniami przesiewowymi polega na tym, że my przesiewamy cały czas te same kobiety, czyli to jest określona grupa kobiet, które chodzą regularnie, czy prywatnie, czy na NFZ i nigdy nie osiągniemy screeningu na poziomie populacyjnym wielkości 70-80%, bo wtedy to ma sens. Tak to badamy te same kobiety cały czas.
Monika Rachtan
To są te, które.
Krzysztof Nowosielski
A te, które powinniśmy zbadać, nie przejdą na badanie czy na NFZ, czy prywatnie. Nie ma to znaczenia, ponieważ one o tym nie wiedzą, nie chcą, boją się. Mieszkam w małej miejscowości, nie mają dostępu I tak samo wracając do tego naszego tematu. Te kobiety, które mieszkają w małych miejscowościach, one cierpią, nie mają życia intymnego po cichu, bo tam nikt nie mówi o bólu, który można zwykłą tabletką antykoncepcyjną za 3,50 zabić. Nie mówi nikt o tym, że kobieta współżyje, ale cierpi i nie chce tak de facto współżyć, bo nie ma takiego zwyczaju, że mówi się o tematach seksualnych w mniejszych miejscowościach, to jest duży problem. I te pacjentki też trafiają, i przekonanie ich, że właśnie mogą kupić tą tabletkę antykoncepcyjną, która zadziała w przypadku, może zadziałać w przypadku ich dolegliwości bólowych i będą miały naprawdę fajne życie i będą się uśmiechały wreszcie jest czasami trudne, no bo jednak Goździkowa nie stosowała Goździkowa całe życie.
Monika Rachtan
Ale to sugeruje pan profesor, że w ogóle jeszcze w małych miejscowościach ta rozmowa o seksie, o tym, że kobietę boli, o tym, że na przykład mówi swojemu partnerowi słuchaj, Jacek, no niestety, ale nie mogę się z tobą kochać, bo mnie boli i muszę iść do lekarza. Że to jest coś, czego kobiety boją się wypowiedzieć w naszym kraju, w małych miejscowościach?
Krzysztof Nowosielski
Może tak być. Też nie mamy tych danych, bo tych pacjentek, które przyjeżdżają z mniejszych miejscowości, jest nie aż tak dużo, bo one po prostu nie przyjeżdżają zwyczajnie w świecie. Coraz więcej, coraz większa świadomość praw seksualnych w dużych miastach. I teraz znowu wróćmy do tej naszej edukacji zdrowotnej, bo jest przepiękny projekt prof. Izdebski był w komisji, która przygotowała ten projekt edukacji.
Monika Rachtan
Tak, był nawet gościem w moim programie.
Krzysztof Nowosielski
To ówił zapewne o tym, o kulisach ustalania tego projektu, która też zakłada mówienie o prawach seksualnych, o tym, do czego każda osoba seksualna, każda osoba od urodzenia do biologicznej śmierci ma prawo. O tym się nie mówi w mniejszych miejscowościach. Znowu wracamy do początku rozmowy. Skąd młoda osoba, kobieta czy mężczyzna, chłopak czy dziewczyna mają wiedzieć o swoich prawach? Już w większości szkół myślę, są akcje. Czy są edukację na temat tego, że możesz się nie zgodzić na kontakt seksualny masz prawo odmówić. To jest pokłosie akcji MeeToo znanej na całym świecie. I to dało naprawdę taki booster do tego, aby mówić o tym, że jeżeli nie chcesz mieć kontaktu seksualnego, to w każdej chwili zbliżenia, intymnej relacji możesz powiedzieć nie. Nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną. W każdej chwili możesz powiedzieć nie. I druga osoba ma obowiązek, żeby przestać kontynuować kontakt seksualny. Skąd oni mają o tym wiedzieć, jeżeli nie będzie edukacji zdrowotnej? To jest coś, z czego na to pytanie nie odpowiemy. Z internetu się tego nie dowiedzą i jeżeli tego nie będziemy robić, nie będziemy edukować, to będziemy mieć problemy, z którymi potem kobiety zwracają się do ginekologów, seksuologów. Czyli z jednej strony dolegliwości bólowe, bo będzie uraz psychiczny, z drugiej strony brak zainteresowania i podniecenia seksualnego jako druga przyczyna, z którą się ci pacjenci i pacjentki zgłaszają, bo gdzieś tam te potrzeby seksualne są duże. Chciałoby się, żeby były duże, ale z drugiej strony realizacja tych potrzeb jest niewielka. No bo przychodzi pacjentka do domu i nie ma ochoty na seks.
Monika Rachtan
No właśnie, dlaczego ona nie ma ochoty na seks?
Krzysztof Nowosielski
To jest skomplikowany mechanizm i kiedyś myślano, że to tylko i wyłącznie. Może inaczej. Kiedyś wydawało się, że mężczyznom bardzo łatwo przychodzi seks i że zawsze są gotowi i mają ochotę. Potem się okazało w toku badań i prowadzenia różnego rodzaju pacjentów, że tak do końca nie jest. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety mogą mieć problemy, mogą nie mieć ochoty, ochoty na kontakty seksualne. Uzależnione jest to od bardzo wielu czynników. I w tym wszystkim zrozumienie tego wszystkiego pomaga taki model cyklu reakcji seksualnej Rosemary Basson. To była Amerykanka żyjąca w Quebecu. W 2001 roku przedstawiła ciekawą koncepcję seksualności. Kiedyś do dzisiaj funkcjonuje model Masters, Johnson, Kaplan, czyli zakłada ten model, że na początku mamy ochotę na kontakt seksualny, potem się podniecamy, potem jest super orgazm, a potem jest ustępowanie, podniecenie i wracamy do smutnej w cudzysłowie codzienności. Okazało się, że to do końca nie jest tak. Dlatego, że jest część osób około 30% albo nawet więcej, w zależności od grup wiekowych, które na początku są neutralne. Ale jeżeli pojawi się jakiś bodziec zewnętrzny o charakterze seksualnym i rozpocznie się przytulanie, to one uzyskują najpierw podniecenie, a potem zaczynają mieć ochotę na seks. Czyli ten mechanizm jest nieco odwrócony. Później odczuwają podniecenie coraz większe i satysfakcję z kontaktu seksualnego, które nie zawsze kończy się orgazmem. Ten model nastawia w szczególności kobiety na to, że nie każdy kontakt seksualny musi być szczytowaniem na maksa. Takim, którego nigdy nie zapomnimy. Może być satysfakcja, że możemy być zadowoleni z seksu. Powiedzieć może nie było tak, że było tak, jak pamiętam za młodych lat, ale naprawdę było fajnie. Czuję się zadowolony, zadowolony i to ta zmiana myślenia powoduje, że część pacjentek zaczyna inaczej patrzeć na swoją seksualność i otwiera się na nowe bodźce.
Monika Rachtan
Panie profesorze, tylko kobiety tak mają w tym modelu. Czy mężczyźni także?
Krzysztof Nowosielski
Mężczyźni też, miałem okazję być w zespole badawczym, który sprawdzał te modele i okazało się, że u mężczyzn około 25% też w ten model wchodzi. O seksualności mężczyzn trochę mniej się mówi. Jesteśmy nieco bardziej skryci, jest mniej badań chyba też nie chcemy aż tak bardzo otwarcie mówić o zdrowiu seksualnym. A poza tym jest dalej kult takiego mężczyzny, który zawsze, wszędzie i o każdej porze i w ogóle super ten seks zapewni taki, że po prostu wszyscy będą widzieli gwiazdy, A tak nie jest. Każdy z nas ma lepsze i gorsze dni, i mężczyźni, i kobiety. I teraz jak przychodzą pacjentki, które mówią, że nie mają ochoty na kontakty seksualne, to przeprowadzamy cały wywiad seksuologiczny. Pytamy o doświadczenie seksualne, o to, co się dzieje, o relacje, o wszystkie inne kwestie. I bardzo duża część pacjentek oczekiwałaby od lekarza, ginekologa, seksuologa, magicznej tabletki, prawda? Tak jak przychodzi mężczyzna z zaburzeniami erekcji, wiemy, że nie mają podłoża psychogennego. Są bardziej organiczne. Mamy inhibitory fosfodiesterazy, niebieską tabletkę, różową. Jakąkolwiek sobie tam wymyślimy, dajemy tabletkę, jest lepiej. W przypadku kobiet ta droga nie jest taka prosta, bo ta droga polega głównie na rozmowie, psychoterapii, zmianie sposobu myślenia, zmianie podejścia. Czasami właśnie wytłumaczenie tego, że nie zawsze ta ochota na seks pojawia się jako pierwsza, może pojawić się nieco później, że najpierw może być podniecenie. To pozwala już wejść na inne tory w takiej relacji i pozwala osiągnąć satysfakcję, która nie zawsze jest równe u kobiet z orgazmem i nie zawsze musi być konieczna.
Monika Rachtan
Ja myślę, że tutaj też u kobiet. Wracając do tej niebieskiej tabletki, o której pan profesor mówił, że właśnie. U mężczyzn jest tak, że weźmie tę niebieską tabletkę, nawet nikomu nie musi mówić. Wszystko jest super, wszystkie bolączki odeszły i mamy dobry seks. A u kobiety nawet jeżeli kobieta przejdzie przez ten mechanizm, o którym pan profesor powiedział, zrozumie swoje potrzeby, zrozumie, że właśnie nie zawsze musi być ochota, że na początku może być podniecenie, to ona jeszcze musi pójść do tej drugiej strony związku i opowiedzieć o swoich odczuciach, o swoich potrzebach, o tym, jak to u niej wygląda. A jest z drugiej strony ten mężczyzna, który teoretycznie zawsze może, zawsze chce i zawsze jest gotowy i musi to zaakceptować, że nie zawsze będą te gwiazdki i fajerwerki. I tu chyba w przypadku kobiet jest ta dodatkowa trudność, że praca nie polega tylko na niej samej, ale ona de facto tą psychoterapię, którą seksuologa musi jeszcze przenieść na swojego partnera, albo namówić go, żeby wybrał się z nią do seksuologa i żeby razem pracowali nad tym problemem. A znowu w Polsce, gdzie nie rozmawiamy o seksie, może się wydawać, że no sorry, ale mężczyźnie nie wypada chodzić do seksuologa, bo przecież on jest zdrowy, zawsze może i zawsze chce.
Krzysztof Nowosielski
I tu jest pewien błąd koncepcyjny, który my wszyscy zakładamy, a nawet, a nawet więcej bym powiedział, pewnych nieścisłości. Bo terapia seksuologiczna polega na terapii pary. Jeżeli mamy tandem mężczyznę, kobietę, czyli kobiety, dwóch mężczyzn i pojawia się problem w związku, to on nigdy nie dotyczy jednej osoby. Nawet jeżeli odwróćmy sytuację pojawiają się zaburzenia erekcji u partnera, to z czasem wygenerują one zaburzenia właśnie zainteresowania i podniecenia seksualnego u kobiety. Z różnych przyczyn psychogennych, ponieważ będzie to wpływało na jej poczucie wartości, będzie przeświadczona, że to jej partner ją nie kocha, ma kogoś na boku, a tak naprawdę on nie chce współżyć dlatego, że ma zaburzenia erekcji i wstydzi się iść do lekarza albo kupi sobie sam tabletkę, ale czasami się wstydzi kupić tabletki, szczególnie w mniejszych miejscowościach, bo musi iść do apteki. Chyba, że zamówi w internecie, a nie wiadomo jaka to jest quality, jaka jest jakość, więc tych problemów mnóstwo się nawarstwia. Tak, w przypadku kobiet też to jest terapia pary i nie chciałbym, żeby nasze słuchaczki myślały, że to one muszą nas na swoich barkach dźwigać taką terapię. Jeżeli chodzą do seksuologów, to my leczymy pary, czyli przychodzą razem i prowadzimy zajęcia, tłumaczymy, edukujemy i te pewne kwestie rozwiązujemy w parze, bo tylko taka możliwość istnieje i taka tylko taka opcja daje wyleczenie.
Monika Rachtan
Panie profesorze, ale kiedy jest sytuacja, że pacjentka kobieta przychodzi po raz pierwszy do ginekologa, seksuologa, mówi o swoich problemach, Pan profesor stwierdza, że musicie państwo przyjść razem i ona wraca do tego domu, prosi tego swojego męża, Mówi - Jacek, słuchaj, jutro idziemy. A Jacek mówi - nie, ja nie jestem słaby, ja zawsze mogę. Jak ty potrzebujesz to chodź. Ale ja z tobą nie pójdę. I co wtedy? Pan profesor odmawia tej Magdzie i mówi, że no nie, no, musicie przyjść razem.
Krzysztof Nowosielski
Terapię dostosowujemy do pacjenta, a nie odwrotnie. To jest podstawowa zasada w medycynie i wtedy. Lepimy terapię z tych cegiełek, które mamy. Nie ma tutaj żadnej innej możliwości. Nie możemy pacjenta zostawić. Wtedy sytuacja jest trudna. Jeśli uda się tego partnera poprosić o to, żeby przyszedł na wizytę, to wtedy rozmowa będzie zupełnie inna i będzie łatwiejsza, nawet jeżeli to będzie jednorazowa wizyta. Żeby wyjaśnić, o co tak naprawdę chodzi w terapii, dlaczego ta terapia powstała, dlaczego musimy pomóc, co się powinno zmienić? Bo to jest naprawdę zmiana wielu rzeczy. Ja mam duże doświadczenie w leczeniu pacjentek i pomaganiu pacjentkom, które są po chorobie onkologicznej. Tamte problemy są jeszcze większe, bo partner musi być włączony w terapię dolegliwości bólowych po leczeniu onkologicznym, po napromieniowaniu. On uczestniczy w tym procesie leczenia. Najpierw pacjentka sama sprawia, że w ogóle dotykanie okolic intymnych staje się przyjemne po leczeniu onkologicznym, ale potem dotykaniem przez partnera ma się stać przyjemne. I to wymaga dużego zaangażowania. Nie da się, nie da się bez niego tego zrobić. Tak więc też mamy różne opcje. Możemy wytłumaczyć pacjentce, poprosić, żeby partner przyszedł, Jeśli nie chce przyjść, to ona instruuje, co ma robić i potem zdają relacje. I to też skutkuje. pacjentki, nawet po chorobie onkologicznej, naprawdę są zadowolone z życia seksualnego i wracają do życia seksualnego. Ale to wszystko, o czym mówimy, jest trochę, trochę dziwne, bo jak patrzymy na wyniki badań, a teraz niedawno było opublikowane takie duże badanie ponad tysiąc osób, kiedy ponad 60% osób jest super zadowolone ze swojego życia seksualnego. Ale równocześnie widzimy, że tych pacjentów, którzy mają problemy seksualne, coraz więcej. I równocześnie dla nas wszystkich kontakty seksualne, życie intymne jest ważne, jest ważnym, ważnym elementem życia. Są pewne różnice pokoleniowe. Tak jak mówiłem, najważniejsze to życie seksualne i najbardziej zadowalające jest, o dziwo nie w pokoleniu 18-20 kilka jakby nam się wydawało, ale 30-50, bo wtedy.
Monika Rachtan
Trochę się znamy. Mamy doświadczenie, prawda? Już wiemy, jakie są nasze potrzeby.
Krzysztof Nowosielski
Pani redaktor powiedziała jedną bardzo ważną rzecz. My się znamy i znamy swoje ciało. I to nie już jest taka miłość na początku, takie zauroczenie i eksperymentowanie. Oczywiście eksperymenty też, ale my już wiemy, w którą stronę te eksperymenty idą. Już wiemy, jakie są nasze potrzeby i możemy znaleźć takiego partnera, partnerkę, z którym stworzymy tandem, coś, co działa razem, nie ma możliwości, że się oddzieli i ten seks wtedy będzie zupełnie inny. I rzeczywiście statystycznie najbardziej zadowolony z seksu są osoby 30-50. Mają doświadczenie, mają pewien bagaż i wtedy mogą uzyskać z tego seksu to, co chcą dla siebie i dla drugiej osoby, osoby, partnera. I to jest chyba najbardziej takie ciekawe. I właśnie znowu wracamy do tego, co na początku mówiliśmy. Jeżeli osoba, która nie ma kompletnej informacji na temat swojej seksualności, swojej biologii, wchodzi w życie seksualne, to droga jej do tego, aby wejść w ten obszar. Kiedy będzie znała siebie, będzie zadowolona. To będzie 50-60 lat. No to trochę szkoda. Sprawmy, żebyśmy mieli wszyscy takie same szanse, bo my może nie mieliśmy takiej dużej, mówię o pokoleniu millenialsów, takiej dużej edukacji seksualnej, ale jednak w domu rozmawiało się na temat seksualności, mówiło się o tym. Teraz się nie mówi w ogóle o seksualności, bo rodzice w dużej części zrzucają tą seksualność na szkołę. Chcą, żeby to szkoła edukowała, a z drugiej strony nie chcą, żeby szkoła drukowała. Więc skąd młodzi ludzie mają się dowiedzieć o biologii swojego ciała?
Monika Rachtan
Panie profesorze, jak często Polacy uprawiają seks? Ile razy w tygodniu.
Krzysztof Nowosielski
Problem z badaniami jest taki, którymi dysponujemy, bo mamy teraz badanie, które było ostatnio opublikowane, badania profesora Izdebskiego. To jest wszystko deklaratywne.
Monika Rachtan
Czyli nie sprawdzacie na żywo? Okej.
Krzysztof Nowosielski
Nie da rady sprawdzić.
Monika Rachtan
Nie ma kamer w materacach.
Krzysztof Nowosielski
Przypomina mi się badanie Masters, Johnson, bo oni rzeczywiście, jak prowadzili swoje badania, żeby poznać cykl reakcji seksualnej, to oni się zamykali w szafie, podglądali ludzi, którzy mieli kontakty intymne, potem z nimi rozmawiali, pytali o te najbardziej intymne szczegóły związane z kontaktem, ale tego nie robimy. Więc ta deklaratywna częstość najczęściej 1-2 razy w tygodniu. Ale tak jak patrzymy na profil pacjentów i na to, i w ogóle na nasze społeczeństwo. Jak długo i dużo pracujemy, to wydaje się, że to jest chyba jednak trochę, trochę takie myślenie życzeniowe, że jednak nie jest to tylko.
Monika Rachtan
Tylko deklaracja.
Krzysztof Nowosielski
Taka deklaratywna.
Monika Rachtan
Jak to wygląda w Europie, czy też tak samo często?
Krzysztof Nowosielski
W zależności od kraju i od pokolenia, z którego dana osoba pochodzi. Średnio 1-2 razy w tygodniu, to jest taka średnia europejska. Tutaj jakbyśmy popatrzyli na wszystkie badania, którymi dysponujemy, to Polacy nie odbiegają jakoś bardzo od tych, od tych badań, które są prowadzone czy od wyników badań z innych nacji. Mnie zaciekawiło w badaniu, o których wspominałem, to, że zmieniają się zachowania seksualne i już tę dominującą pozycją seksualną nie jest pozycja misjonarska, tylko pozycja na pieska. To też ciekawe, ale to też jest indywidualne, bo znowu wracamy do do statystyki statystykami. Każdy lubi to do czego się przyzwyczaił i co sprawia mu największą satysfakcję. I to musimy poznać. Musimy znaleźć swoje skrypty seksualne. To też ciekawa, ciekawa rzecz. Każdy z nas buduje w toku całego swojego życia taką sytuację, która daje mu najwięcej satysfakcji seksualnej. To może dotyczyć wyglądu partnera, osoby partnera, zapachu, sposobu ubioru, zachowania, miejsca, czasu, okoliczności, pory roku.
Monika Rachtan
Kto nie marzy o seksie na plaży?
Krzysztof Nowosielski
Myślę, że są osoby, które o tym nie marzą. Na przykład osoby, które od razu wyobrażają zimny poranek nad Bałtykiem, czyli minus 5 plus zamarznięte, zamarznięty Bałtyk albo Bałtyk w lecie, czyli +20 stopni, a woda +3.
Monika Rachtan
Ale to tak jak powiedział pan profesor te różne czynniki mają znaczenie. Ja zadałam to pytanie jak często, bo myślę o takich rozmowach dwóch facetów, którzy spotykają się wieczorem w knajpie i jeden mówi wiesz co? moja żona to w ogóle nie chce. A jak często to robicie? I on opowiada o raz w tygodniu. I wtedy nam się wydaje. A ten drugi odpowiada o nie, to my codziennie. I wtedy ten pierwszy, który mówi raz w tygodniu, jest taki zmartwiony i wraca do domu i mówi Jezu, ty to mnie chyba nie kochasz. Wiesz, byłem tu z kolegą na spotkaniu. On mi mówił, że 5 razy w tygodniu z żoną, albo najlepiej to codziennie, a my tylko raz. I mam wrażenie, że często my te swoje zadowolenie właśnie z tego jak wygląda nasza seksualność, jak wygląda nasz związek pod względem seksu, Trochę ono wynika z tego, że my się porównujemy z innymi, że ta deklaracja często jest trochę na wyrost i nam się wydaje, że zawsze byśmy chcieli więcej, więcej, więcej. A to, co mamy tak naprawdę w naszym związku, jeżeli spełnia nasze oczekiwania, no to może wcale nie jest tak gorzej jak u innych.
Krzysztof Nowosielski
To spójrzmy na to z dwóch perspektyw. Pierwsza to jest taka teoria, którą bardzo lubię, czyli teoria miłości Steinberga. Ona pokazuje związek z perspektywy czasu i na początku tego związku. To jest taki okres, w którym jesteśmy mega nakręceni osobą partnerską. I wtedy, w ciągu tych pierwszych dwóch lat, bo ta sielanka nie może trwać nie wiem ile, to jest tak zwany okres intymności, to wtedy to trwa mniej więcej około dwóch lat. Ten kontakt seksualny jest bardzo częsty, ale później, kiedy wchodzimy w kolejne etapy tego związku i kończymy na tym najbardziej zaawansowanym etapie, czyli zaangażowaniu, kiedy naprawdę już mocno znamy, to ten kontakt intymny jest ważny, ale nie jest najważniejszą częścią, która spaja związek. Bo to jest relacyjność, wspólne spędzanie czasu, budowanie czegoś więcej niż tylko kontakt seksualny. No i teraz mamy tych dwóch facetów i zastanówmy się, czy ten, który mówił, że codziennie, to na którym etapie związku jest, czy on nie jest na tym początkowym etapie poznawania się, czy może już ten drugi jest na etapie zaangażowania, kiedy są inne rzeczy, równie ważne jak kontakty intymne. A druga kwestia to poczucie swojej własnej wartości. I każdy z nas buduje to poczucie swojej własnej wartości na podstawie swoich doświadczeń, obrazu swojego ciała, tego, co wyniósł z rodziny, z przyjaciół, z kontaktu z innymi. Każdy z nas ma tendencję do porównywania się w przypadku życia intymnego. To jest bardzo indywidualna kwestia. To, jak często są kontakty seksualne, jest mniej ważne niż to, jaki mają ładunek emocjonalny i jaką mają jakość kontaktów seksualnych. Bo można mieć kontakt seksualny trzy razy w ciągu dnia, ale jego jakość będzie kiepskawa i nie będzie. Nie będą osoby uczestniczące w tym cudownym akcie seksualnym zadowolone. A można mieć seks raz w miesiącu, który będzie naprawdę mega, mega, mega taki, że będziemy o tym myśleć, śnić i marzyć przez najbliższe kilka tygodni. i chyba ta jakość jest najważniejsza. To też widać po pewnych tendencjach, bo wydawało się kiedyś, że jednak wszyscy idziemy w kierunku fast sex, tak jak fast food, fast seks. Ale te ostatnie badania pokazują, że coraz więcej par i w ogóle osób, które były pytane, czyli tam było ponad 60% idzie w kierunku slow sex, czyli tego, aby seks był wolniejszy, dawał więcej doznań, a nie był takim szybkim numerkiem.
Monika Rachtan
No bo właśnie, może jest nam łatwiej poświęcić jednorazowo trochę więcej czasu, większą liczbę minut, godzin, spędzić cały dzień w łóżku i przynosi nam to satysfakcję. Jesteśmy w stanie ją realnie poczuć niż robić coś codziennie. Czy tak jak powiedział pan profesor trzy razy dziennie po 5 minut? Od razu taka scena do głowy przychodzi z sekretarką, która nie do końca jest fajna dla kobiety i w ogóle. Myślę, że taki seks taki właśnie pod względem potrzeb kobiety. Jednak my trochę więcej czasu potrzebujemy, żeby żeby dojść do tego podniecenia, więc myślę, że tutaj jest to dobre, jednak mimo wszystko właśnie to slow.
Krzysztof Nowosielski
No ta tendencja jest bardzo, bardzo fajna, dlatego że jakby zaczynamy dostrzegać coś innego niż tylko samą taką czystą biologię. No bo jakby jakby spojrzeć tylko i wyłącznie z biologicznego punktu widzenia na kontakt seksualny, no to mamy przekazanie materiału genetycznego. Ale w toku ewolucji cywilizacja wykształciła kontakt seksualny jako coś, co daje ogromną przyjemność, zacieśnia więź, daje możliwość rozluźnienia, poznania drugiej osoby i jest czymś, co jest najbardziej intymne i jest takim aktem zawierzenia swego ciała drugiej osobie. No bo my w czasie kontaktu intymnego jesteśmy nadzy. Mówię dosłownie biologicznie, ale również psychicznie, bo oddajemy się drugiej osobie, dajemy się ponieść tej drugiej osobie, puszczają wodze fantazji, puszczają nasze emocje. Jesteśmy sobą i na to potrzeba też czasu, choć będą też osoby, które nie potrzebują tyle. One chcą, żeby to było szybko, mocno i często też mają do tego prawo. I też jest to w ramach szeroko pojętej fizjologii. Ale ta tendencja jest rzeczywiście do tego, aby celebrować seks, żeby to nie był taki szybki numerek, tylko żeby to było przygotowanie. Ale to nie chodzi o to, żeby przygotowywać się w sensie. Tak jak przygotowujemy się do wesela, to jest takie bardziej w cudzysłowie przygotowanie się, że po prostu jest nastrój, jest atmosfera, jest, jest fajnie i to fajnie kończy się fajnym seksem pomyślałam.
Monika Rachtan
Wyobraziłam sobie tą kobietę stojącą pod prysznicem i gorącą nogi dla swojego męża i mówiącą, że nie dziś nie, bo mam nieogolone nogi. Muszę się przygotować. Panie profesorze, czy Polacy w ogóle jeszcze wstydzą się mówić o seksie? Czy jeszcze jest tak, że to jest temat tabu? Czy jeszcze do tego seksu jest wszędzie Tak dużo w internecie, w telewizji, w gazetach, wszędzie widzimy seks. I czy to źle, czy to dobrze, czy to, że nas trochę się oswaja z tym tematem i że może właśnie przestaje to być temat tabu, dlatego, że seksualność jest wszędzie. Jakie są pana obserwacje, jeżeli chodzi o nas, Polaków? Czy my dalej traktujemy seks jako temat tabu?
Krzysztof Nowosielski
Trzeba byłoby zobaczyć to z takiej trochę szerszej perspektywy. Bo samo mówienie o seksie to trochę ten seks oswaja, ale ono nie implikuje za sobą tego, że my będziemy się otwierać i będziemy pracować nad swoją seksualnością. To, co słyszymy w mediach, to sobie myślimy kurczę, ale mają, ale mają dobrze. Potem wracamy do domu, patrzymy na nasze życie i znowu włącza się u nas to poczucie niższej wartości. No bo on, tak jak pani redaktor powiedziała, no bo on codziennie ma seks, a ja mam raz w tygodniu jestem gorszy. Coś się dzieje ze mną nie tak, i to jest taka broń obosieczna, bo nam chyba brakuje takich rzetelnych informacji na temat seksualności człowieka. I to nie chodzi o to, żeby czytać na głos mądre książki w telewizji czy w radio, ale chodzi o to, żeby mówić o seksualności właśnie z punktu widzenia biologii i z punktu widzenia czegoś pozytywnego. A my czasami, nawet bardzo często jesteśmy bombardowani informacjami o seksualności w kontekście negatywnym, w kontekście tego, że coś się komuś stało, były nadużycia seksualne wokół jakiejś osoby. I to jest moment, kiedy zaczynamy mówić o seksie. A wszystkim nam, seksuologiem, seksuolożką zależy na tym, żebyśmy mówili pozytywnie o seksie, o przyjemnościach, które daje kontakt seksualny i o tym, co on daje oprócz samej redukcji napięcia, właśnie tą bliskość. To, że możemy być z kimś, dzielić się sobą z tą drugą osobą. I to jest w seksie piękne, że to nie tylko biologia, ale właśnie psychologia, psychika i takie tworzenie jakiejś spójnej całości.
Monika Rachtan
No właśnie. Od razu ten slow sex nam tak fajnie się tutaj wpisał w to, co pan profesor powiedział, Bo to jest bycie razem, przeżywanie tego wspólnie też rozmawianie z tym. I wydaje mi się, że to jest też bardzo ważne i myślę, że to wiele par, które zdecyduje się na pomoc seksuologa na terapię, dostrzega to, że wieczorem zaczynają właśnie o tym rozmawiać, że zanim znajdą się w tym łóżku, na kanapie, gdziekolwiek indziej, to jest rozmowa czego ty byś chciał, czego ty byś chciała, czego oczekujesz, na co masz ochotę i że to jest takie otwierające. Bo to jest taka czułość i bliskość i zainteresowanie tą drugą osobą. To jest zupełnie coś innego niż kiedy kładziemy się do łóżka i po prostu mamy dla siebie 5-7 minut. Nikt nie mówi o potrzebach i ten partner nawet nie wie, czy ta partnerka na przykład ma miesiączkę i niekoniecznie by chciała. Że jednak ta rozmowa i to takie przygotowanie się, to moje ogolenie nóg, o którym mówiłam jest fajne i pozwala tym seksem się cieszyć i przeżywać go zupełnie inaczej.
Krzysztof Nowosielski
Kluczem jest komunikacja i komunikowanie. Bo my wszyscy mamy problem z komunikowaniem swoich potrzeb. Tak, w życiu osobistym, w życiu zawodowym, jak i w życiu seksualnym. Bo trudno jest partnerowi, partnerce powiedzieć, czego oczekujemy. Bo chyba działa taki mechanizm. No przecież powinien się domyślić, tak?
Monika Rachtan
Albo jak powiem, że czegoś nie robi, no to będzie źle, że tego czegoś nie robi i powie Czemu mi nie powiedziałaś o tym przez trzy lata? Czy ten seks nie był dla ciebie przez 3 lata satysfakcjonujący?
Krzysztof Nowosielski
Dokładnie, potem się włączają mechanizmy obronne, No bo faktycznie nie rozmawialiśmy na ten temat przez 3 lata. To co się nagle stało, że rozmawiamy? I tego powinniśmy uczyć, Tego powinniśmy wymagać, wręcz w cudzysłowie oczywiście wymagać od młodzieży, żeby mogli komunikować swoje potrzeby otwarcie, żeby się nie bali o tym mówić, jakie mają potrzeby, czego potrzebują, czego oczekują od partnera partnerki. I na tej podstawie też to życie seksualne, żeby było u nich łatwiejsze i takie, które jest naprawdę ciekawe i odpowiednie dla nich, spełniające ich potrzeby. To widzimy cały czas w swoich praktykach, kiedy przychodzą pacjentki i na pytanie, czy mówiła o tym swojemu partnerowi no właśnie, mówi, że no nie bardzo. No bo ja nie wiem, jak to zrobić, jak powiedzieć o tym, że mam inne oczekiwania, albo jak powiedzieć o tym, że to mi nie sprawia przyjemności normalnie, czy po prostu usiąść, podyskutować. Tak jak dyskutujemy o różnych innych kwestiach, o rodzinie, o problemach, tak te problemy też powinny być poruszane i na to potrzeba czasu. Znowu wracamy do tego, co jest chyba najważniejsze. Żeby w ogóle mieć fajne życie, to musimy mieć czas na różne elementy. I też psychologowie, psycholodzy dzielą ten czas na czas poświęcony na pracę to jest 20 parę-30%. Czas poświęcony na rodzinę to jest 30 kilka %. Ale potem mamy czas poświęcony na na siebie, na swój rozwój. To też jest 30 kilka % i jakby nie mając czasu dla siebie, nie będziemy mieć czasu dla partnera partnerki. Jeżeli znajdziemy czas na poznanie siebie i poznanie swoich potrzeb, to będziemy mogli zakomunikować, czego ja oczekuję. I wróćmy do tej pacjentki, o której pani mówiła. Pani to mówiła na początku nie była świadoma tego, że dalej ma błonę dziewiczą. Pytanie, czy jest świadoma, że pobudzenie łechtaczki może doprowadzić do orgazmu. Czy uzyskiwała kiedyś orgazm? Czy wie, co to jest orgazm? Wie, co w jej ciele pobudzane jako okolica, będzie powodował orgazm. Czy będzie to nie wiem, brodawka sutkowa, płatek ucha, wewnętrzne powierzchnie uda, a może zewnętrzna powierzchnie uda? A może lewy pośladek, prawy pośladek? Cokolwiek, bo jeżeli ona tego nie wie, to ten seks będzie dla niej trochę nijaki. Będzie myślała, że ten seks po prostu taki jest. On może być cudowny pod warunkiem, że wiemy, czego chcemy i osoba, z którą ten seks dzielimy, pozwala nam realizować nasze potrzeby. My realizujemy jej potrzeby, bo nawzajem się ukierunkujemy, co chcemy, co chcemy osiągnąć, które okolice pobudzić, jak pobudzić, Jaki powinien być timing? Czy to ma być szybciej, wolniej, mocniej, słabiej? Tego się nie dowiemy.
Monika Rachtan
Kiedy nie spróbujemy. Też tego nie wie druga osoba, kiedy o to nie zapyta, kiedy my jej o tym nie powiemy, bo tego, że trzeba wynieś śmieci mąż powinien domyśleć, ale też czasem ciężko mu wychodzi. A tego, w jaki sposób kobieta osiąga orgazm, to też się może zmienić. Bo ja sobie myślę, że dzisiaj może być to dla mnie przyjemne, ale po jakimś czasie to się wszystko może zmienić i będzie coś nowego, coś odkryję. I właśnie warto się tym podzielić, bo wtedy dbamy o tą jakość związku, dbamy o nasz wspólny seks, który sprawia przyjemność jednej stronie, jest satysfakcjonujący dla drugiej strony. Ta rozmowa jest tutaj podstawą i kluczem do sukcesu. My jeszcze nasze pokolenie może się edukować z takich podcastów jak nasz dzisiejszy, z takiego profilu jak profil pana profesora na instagramie. Ale najbardziej martwię się o najmłodszych. Co my, młodzi dorośli, że tak się o nas wyrażę. Ale osoby, które mają dobre życie seksualne albo które starają się mieć dobre życie seksualne. Co powinniśmy powiedzieć naszym dzieciom? O co powinniśmy zadbać? Kiedy to zrobić? Czy przyprowadzić córkę do ginekologa? Do seksuologa? Czy porozmawiać o tym z synem? Czy może lepiej, żeby zrobił to mąż? Czy jest jakaś recepta? Bo myślę, że wielu rodziców, mimo tego, że spycha ten ciężar na szkołę, to ma świadomość, że ten ciężar przejął internet i trochę się boi, co będzie za chwilę.
Krzysztof Nowosielski
To jest trudna kwestia, bo ona w pewnym sensie jest trochę indywidualna. Tak jak my jesteśmy różni, tak będziemy mieć różne sposoby na komunikowanie na temat życia intymnego domu młodego pokolenia. I tu pojawia się mnóstwo problemów. Od tego, że młode pokolenie z reguły buntuje się przeciwko starszemu pokoleniu. Z drugiej strony nie słuchają autorytetów, bo teraz mamy pewien kryzys autorytetów. YouTuberzy, którzy zawłaszczyli dla siebie internet, czasami są większymi autorytetami niż autorytety medyczne I to, co oni powiedzą, jest święte, a nie zawsze ich wiedza i doświadczenia pozwalają na to, żeby mogli się wypowiadać i kształtować młode pokolenia. Natomiast zawsze warto rozmawiać, jeśli ta rozmowa jest trudna. Wizyta u seksuologa nigdy nie będzie złym pomysłem. To zawsze będzie dobrym pomysłem, bo możemy pójść poradzić się. Seksuolog też pomoże. Są edukatorki seksualne Sexed.pl, wspaniałe podręczniki, wspaniałe strony, wspaniałe akcje. My też wyprodukowaliśmy taką z moimi koleżankami i kolegami taką aplikację na telefon, która ułatwia edukację seksualną. Gdzie są gotowe scenariusze, informacje przygotowane dla młodzieży, które pozwolą też zdjąć to brzemię przekazywania informacji z rodziców, którzy nie zawsze czują się kompetentni, to jest raz. Nie mają czasami tyle odwagi, żeby mówić o tematach seksualnych. Czasami trudno im znaleźć chwilę na to, żeby posiedzieć. A z drugiej strony popatrzmy na młodzież. Też nie zawsze może być taka chęć, żeby usiąść z mamą lub z tatą i pogadać o seksie, bo jest to temat drażliwy, indywidualny i bardzo osobisty. I chyba ta szkoła i aplikacje wykonane przez profesjonalistów byłyby takim panaceum i takim lekarstwem na brak wiedzy. Bo tam będzie można zadać pytanie, będzie można porozmawiać, ale muszą to robić kompetentne osoby. I nie może to być na takim ogromnym forum, bo na forum jednak się trochę boimy. Myślę, że aplikacje profesjonalne dają możliwość tego, że nawet zadanie pytania pozostanie anonimowe. A to odpowiedź może uratować komuś życie i sprawić, że jego później kwestie seksualne będą zupełnie inaczej postrzegane.
Monika Rachtan
Dzisiaj okazało się, że nie każdy dobry seks musi kończyć się orgazmem. Okazało się także, że nie każdy dobry seks musi zaczynać się od ochoty. Bardzo ważne jest podniecenie i bardzo ważne jest to, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie co jest dla nas przyjemne, co jest przyjemne dla naszego partnera. I z tym Was dzisiaj zostawiam. Jeżeli jeszcze czegoś nie wiecie o swojej seksualności, zapraszam Was serdecznie na media społecznościowe mojego gościa. Moim gościem był profesor Krzysztof Nowosielski. Bardzo dziękuję, Panie Profesorze, za dzisiejsze spotkanie.
Krzysztof Nowosielski
Dziękuję pani redaktor, dziękuję państwu.
Monika Rachtan
A wam dziękuję za uwagę. To był program Po Pierwsze. Pacjent. Ja nazywam się Monika Rachtan i zapraszam was na moje media społecznościowe. Do zobaczenia.
Czy zabieg, który ratuje życie, może jednocześnie odebrać poczucie męskości? W najnowszym odcinku „Po pierwsze Pacjent” Monika Rachtan rozmawia z urofizjoterapeutką Kamilą Grabek o powikłaniach po prostatektomii.
Co to znaczy leczyć pacjenta holistycznie – i czy system zdrowia w Polsce jest na to gotowy?
Jak wygląda życie młodych ludzi w świecie zdominowanym przez media społecznościowe? Dlaczego dzieci zmagające się z samotnością, przemocą i brakiem zrozumienia często nie otrzymują żadnej pomocy?
Czy fakt, że stomatologia niemal w całości przeniosła się do sektora prywatnego, to znak postępu czy porażki systemu?