Terapia i sztuka jako lekarstwo na współczesny chaos. Odcinek 83

25.12.2024
00:41:28

Czy każdy z nas ma prawo do gorszego dnia? Jak znaleźć siłę, by się podnieść i zrozumieć, co naprawdę czujemy? W najnowszym odcinku programu „Po Pierwsze Pacjent” Monika Rachtan rozmawia z Natalią Przybysz, piosenkarką i autorką tekstów o emocjach, sztuce jako lekarstwie i o tym, dlaczego warto dać sobie przestrzeń na przeżywanie trudnych chwil.

Każdy ma gorszy czas

Każdy z nas doświadcza w życiu trudniejszych momentów – chwil pełnych smutku, frustracji czy poczucia zagubienia. To naturalna część ludzkiego doświadczenia, o której zbyt często zapominamy, próbując sprostać rosnącym oczekiwaniom otoczenia i samych siebie. Gorszy czas nie jest oznaką słabości, tylko przypomnieniem, że życie to nie zawsze sukcesy, ale także wyzwania, z którymi przychodzi nam się mierzyć.

W takich chwilach ważne jest, by znaleźć przestrzeń na zrozumienie własnych emocji i zaakceptowanie ich. Każdy radzi sobie z tym na swój sposób – poprzez rozmowy z bliskimi, odpoczynek, a czasem wsparcie specjalisty. Nie ma jednej uniwersalnej recepty, ale ważne jest, by nie ignorować tych uczuć i dać sobie przyzwolenie na przeżywanie ich.

Dlaczego terapia w tych czasach staje się tak popularna?

Współczesny świat bywa trudnym miejscem. Życie w nieustannym pędzie, przebodźcowanie i presja otoczenia mogą prowadzić do problemów emocjonalnych. Jak zauważa Natalia Przybysz, jeszcze 10-15 lat temu terapia była tematem tabu, a osoby szukające pomocy często spotykały się z niezrozumieniem. Dziś sytuacja się zmieniła, świadomość zdrowia psychicznego rośnie, a terapia przestaje być czymś wstydliwym. Procesy terapeutyczne są coraz bardziej dostępne i stają się narzędziem zarówno do radzenia sobie z problemami, jak i głębszego poznania samego siebie.

Terapia to nie tylko leczenie, ale także sposób na rozwój. “Dla mnie było to odkrywanie nowych przestrzeni w sobie” – mówi Natalia. To właśnie terapia pomogła jej przełamać wstyd i nauczyć się otwarcie mówić o emocjach. Jak podkreśla, w dzisiejszych czasach sięgnięcie po wsparcie terapeutyczne nie jest oznaką słabości, ale siły i dojrzałości.

Uważność wobec siebie 

W wirze codziennych obowiązków łatwo zgubić się i zapomnieć o poświęceniu chwili na wsłuchanie się w siebie. Praktykowanie uważności wobec własnych emocji to umiejętność, która pozwala zrozumieć, co nas wzrusza, co niepokoi, a co uspokaja. Jak zauważa Natalia Przybysz, nasze emocje są jak wewnętrzny kompas, pomagają zobaczyć, co się dzieje w naszym życiu i jak to możemy zmienić. Czasem wystarczy zadać sobie proste pytanie – co teraz czuję i co mogę zrobić, by poprawić swoje samopoczucie? Może to być początek prawdziwej równowagi.

Sztuka jako lekarstwo na emocje

Kiedy trudno znaleźć słowa, by opisać, co czujemy, sztuka staje się wyjątkowym sojusznikiem. Niezależnie od tego, czy jest to malowanie, śpiewanie, pisanie, czy taniec – twórczość pozwala nie tylko wyrazić emocje, ale też nadać im kształt i znaczenie. W chwilach, gdy życie wydaje się chaotyczne, sztuka bywa przestrzenią, w której odnajdujemy porządek i spokój.

Natalia Przybysz wyjaśnia, że muzyka stała się jej osobistym „lekarstwem” na trudne emocje. Proces pisania piosenek i komponowania melodii pomógł jej zrozumieć i oswoić to, co czuła. „Muzyka była moim prądem, który prowadził przez złość, smutek i melancholię” – opowiada. Jej doświadczenie pokazuje, że sztuka nie musi być spektakularna czy profesjonalna. Wystarczy szczerość i chęć skonfrontowania się z własnymi uczuciami.

W momentach kryzysu sztuka staje się czymś więcej niż rozrywką, jest to dialog z samym sobą. Niezależnie od wybranego medium, twórczość może być zarówno formą ucieczki od codziennych trudności, jak i mostem prowadzącym do głębszego zrozumienia siebie.

Program „Po pierwsze Pacjent” jest dostępny na wielu platformach, w tym na Spotify, Apple Podcasts oraz Google Podcasts.

Transkrypcja

Monika Rachtan
Cześć Monika Rachtan, Witam Was bardzo serdecznie w kolejnym odcinku programu Po Pierwsze Pacjent. Dzisiaj bardzo wyjątkowy odcinek, bo bardzo wyjątkowy gość, a będziemy rozmawiać też o bardzo wyjątkowym temacie. O tym, że każdy z nas ma w życiu prawo mieć gorszy czas. Taki, który można w różny sposób właśnie poprawić. I o tym, jak go poprawiała Natalia Przybysz. Cześć Natalia, będziemy dzisiaj rozmawiać.

Natalia Przybysz
No cześć. Teraz dopiero zrozumiałam jakby kontekst naszej rozmowy.

Monika Rachtan
Dobra, właśnie mamy dziesięciolecie albumu Prąd i okazuje się, że ten album to nie powstał tak, że sobie usiadłaś i miałaś ochotę napisać sobie takie piosenki. Tylko te piosenki były spowodowane Twoim stanem emocjonalnym, Tak to mogę nazwać, ale też chyba nie do końca miałaś tego świadomość, kiedy to pisałaś, prawda?

Monika Rachtan
Wiesz co? Zawsze wszystkie piosenki, które kiedykolwiek siadałam i pisałam, to zazwyczaj muzyka była moją medycyną. Jeśli mogę tak od razu nawiązać do nazwy Twojego podcastu i mój nauczyciel śpiewu, kiedy byłyśmy małe. Z moją siostrą Pauliną byłyśmy pierwszy raz na jego zajęciach i później przez wiele lat.

Natalia Przybysz
On zawsze opowiadał taką historię o tym, jak umarł jego tata i on płacząc odkrył, że zaczyna powoli śpiewać piosenkę i że gdzieś w tym smutku swoim odnalazł jakiś w muzyce. Odnalazł po prostu takie magiczne przejście ze smutku do spokoju, pogodzenia się i jakiejś finalnie też radości, że muzyka jest po prostu takim wehikułem, który pomaga nam nazwać, wyrazić, nadać kolor, kształt, Dźwięk temu, co czujemy. I gdzieś nas ukoić. Tak jak śpiewamy naszym dzieciom kołysanki i one uspokajają się i spokojnie zasypiają. Także zawsze miałam tak, że pisałam piosenki po coś, bo były o czymś trudnym i w jakiś sposób piosenka dawała ukojenie w danej sprawie, w danym przeżyciu. No i rzeczywiście, akurat w przypadku płyty Prąd, która 10 lat temu powstała, to też miało związek z tym, że zaczęłam pisać dużo odważniej o rzeczach, które są trudniejsze, które są głębiej we mnie dzięki akurat pierwszemu procesowi terapii, na który wtedy poszłam. I tak jak powiedziałaś, że nie miałam tego świadomości, no to bardziej chodziło mi chyba o to, że ja po prostu naprawdę pierwszy raz wtedy w życiu zaczęłam w ogóle szukać nazw na to wszystko.

Natalia Przybysz
Na różne odmiany deszczu, które mam w środku, tak to nazwijmy. Bo jeden deszcz pada w poprzek, drugi tak jakby na Islandii jest tak dużo nazw na śnieg. I właśnie szukanie tych nazw na różne uczucia, emocje było dla mnie bardzo inspirujące i spowodowało, że znalazłam w sobie takie miejsce, z którego zaczęłam pisać piosenki, teksty piosenek, melodie. I rzeczywiście, na tamtym etapie tytułowa piosenka Prąd mówi właśnie o tym, że ja nie wiem, co się ze mną dzieje. Coś mi to robi, nie wiem jeszcze co. Nie wiem, jak to nazwać. Nie wiem, co to jest. To jest jakiś rodzaj właśnie prądu, czyli czegoś, co przeze mnie przechodzi i ja to czuję, ale właśnie nie umiem tego jeszcze nazwać. I tam ta płyta taka jest, że jest taką odwagą do tego, żeby zacząć pracować Z nazywaniem, wczuwaniem się w siebie I wydaje mi się, że zmieniła we mnie to, że znalazłam w sobie taki punkt, w którym zaczęłam muzycznie z muzyką, słowami, ze sobą się komunikować, ale jednocześnie też zaczęłam komunikować się z odbiorcami i na poziomie emocjonalnym zaczęłam też mieć dużo takich feedbacków, jak to się mówi. No po prostu ludzie mi pisali różne wiadomości o tym, co piosenki konkretne oznaczały dla nich i co im zrobiły.

Monika Rachtan
Dalej piszą, bo ja sprawdzałam komentarze. I to nie jest tak, że w ogóle ta muzyka, te 10 lat temu ja ten album pamiętam, jak on wyszedł i te piosenki, ten prąd to on mi towarzyszył praktycznie każdego dnia. To jakby gdzieś tam utożsamiałam się z tym, z tymi słowami, które były w tych piosenkach. I co też ciekawe, że one były dobre na różne momenty mojego życia, bo to nie było tylko tak, że ja ich słuchałam, jak było mi smutno, tylko też znajdywałam takie dobre momenty i słuchałam tych piosenek i mówiłam tak, to jestem właśnie dzisiaj ja. Więc trochę są takie uniwersalne. Ale powiedz mi, jak patrzysz na tą Natalię sprzed 10, a nawet sprzed 11 lat, kiedy jeszcze nie miałaś możliwości? Bo to nawet nie chodzi o odwagę tej umiejętności nazywania tych uczuć, to to co byś sobie powiedziała?

Natalia Przybysz
Co bym sobie powiedziała tamtej? Hmm. No jak teraz wracając do tamtych czasów robiliśmy takie zdjęcia z różnymi ludźmi, z którymi wtedy pracowałam. Odbudowaliśmy w ogóle tą ścianę, która jest okładką płyty Prąd, która tak w ogóle jest fragmentem domu w Szwecji, gdzie nagrywaliśmy teledysk do Miodu i do nieba. I zrobiliśmy taką scenografię i ławkę. I jakoś bardzo odżyły moje wspomnienia. I też sobie po prostu przypomniałam. Taki mój wewnętrzny stan. To były takie złożone, bardzo trudne momenty, no bo też miałam wtedy moje dzieci były bardzo małe. Moja córka miała pięć. Mój syn miał trzy. Więc to jest taki moment, gdzie naprawdę dużo dzieci potrzebują uwagi i znalezienie siebie w tym wszystkim i w ogóle jakikolwiek. Jakakolwiek taka próba pracy i twórczej. No to było to było duże wyzwanie. Ja bym sobie chyba powiedziała, że że dajesz radę i że jesteś wystarczająca.

Monika Rachtan
No właśnie, bo to jest też taki moment w życiu, o którym ty mówisz. Wiele dziewczyn przez to przechodzi, że z jednej strony masz dzieci, chcesz być z tymi dziećmi w domu, chciałabyś spędzić z nimi jak najwięcej czasu, poświęcić im ten czas, a z drugiej strony ktoś dzwoni ci wielkim dzwonem i mówi Hej, budzimy się, wracamy, trzeba biec, trzeba biec.

Monika Rachtan
Twoja praca, twój zawód i tak. Przynajmniej ja tak miałam, że byłam strasznie pogubiona w tym momencie, że nie wiedziałam co mam wybrać. Bo z jednej strony masz dziecko z gorączką w domu, a z drugiej strony masz koncert i wiesz, że tam na Ciebie czeka pełna sala, która kupiła bilety i która na przykład w ten dzień ma rocznicę ślubu. I tak dalej, i tak dalej. I wiadomo, że chcesz zostać w domu z dzieckiem. No ale tutaj też są jakieś zobowiązania. I tak sobie myślę o twojej pracy, bo wiem, jak wygląda moja, że kiedy ja jestem chora, to ja za bardzo nie mam wyboru, bo konferencja i tak się odbędzie, czy ja się tam pojawię czy nie. A ktoś ją musi poprowadzić.

Natalia Przybysz
Ale jak ja jestem chora, to nie dam rady zaśpiewać, bo głos to jest chyba taka wisienka na torcie, jeśli nazwać człowieka tortem i on w pierwszej kolejności wysiada jak cokolwiek jest nie tak. Dlatego ja bardzo dużo jakby. No muszę bardzo dobrze się czuć, żeby mi się naprawdę chciało śpiewać. Wiesz, bo to już jest taka forma takiego dobrostanu, że aż zaczynasz śpiewać, to musi być dobrze.

Monika Rachtan
Ale pozwalasz sobie na to, żeby powiedzieć dzisiaj odpuszczam i w ogóle nie robię, bo jest mi źle, źle się czuję i zobowiązania są nieważne. Ja sobie odpuszczam, bo nie każdy tak potrafi.

Natalia Przybysz
No, jest to bardzo trudne, zwłaszcza, że ja też nigdy w życiu nie robiłam nic innego, więc jak tracę głos na przykład z powodu jakiegoś infekcji, jakiejś choroby, zmęczenia, choroby, coś tam się wydarza, no to bardzo to jest też na poziomie emocjonalnym bardzo trudne dla mnie, żeby nie stracić takiego sensu. W ogóle po co ja jestem i tak dalej. No ale potrafię. Potrafię odwoływać czasem koncert, bo po prostu nie jestem fizycznie w stanie zaśpiewać. Ale też mam system wczesnego ostrzegania, czyli po prostu dosyć wcześnie zaczynam czuć, że muszę odpocząć potrafię. Potrafię o siebie zadbać i słyszeć swój organizm wcześniej jakby i dużo. Dużo robię rzeczy takich, żeby jako instrument być w dobrym stanie.

Monika Rachtan
Wróćmy jeszcze do tych czasów 10 lat temu. No właśnie. Powiedziałaś, że zaczęłaś proces terapeutyczny w tym momencie. Czy znanej osobie? Dziewczynie, która. No jest osobą publiczną, Jest osobą kojarzoną z rozrywką, z czymś wesołym. Trudno jest tak sobie po prostu w głowie poukładać i powiedzieć cholera, potrzebuję iść na terapię.

Natalia Przybysz
Czy to wtedy było? To było wtedy trudne. Pamiętam, że to wtedy było takie trudne, bo też chyba byłam w częściowo w takim przekonaniu trochę takiego tabu w cudzysłowie. Teraz to jest już w zasadzie bardzo popularne zjawisko, Że. Że dużo ludzi chodzi na terapię. W zasadzie prawie wszyscy moi znajomi są na jakichś terapiach. Co najmniej jednej. Jak nie par, jak nie całej rodziny. No po prostu. Po prostu ten proces jest taki bardzo masowy, że że się leczymy i dbamy o siebie, a kiedyś to. To było dużo większe, wymagało dużo większej takiej autorefleksji, jakiejś takiej pokory, że dobra, jednak potrzebuję jakiejś pomocy, coś.

Natalia Przybysz
No i właśnie jak wtedy reaguje otoczenie? To znaczy jak reagowało dziesięć lat temu?

Monika Rachtan
Bo tak jak powiedziałaś dzisiaj modnie jest teraz powiedzieć na Instagramie o, jestem w terapii, mam depresję, od razu mam fryzjera, terapię, coś tam, coś tam, coś tam. To teraz jest naprawdę normalne. Totalnie.

Monika Rachtan
A 10 lat temu jak twoja? Twój? Twój producent, Twoja producentka dowiedziała się, że Ty chodzisz na terapię? To było o Jezu, tylko żeby nikt się nie dowiedział, jak to wpłynie na jej wizerunek.

Natalia Przybysz
Nie, Ale ja się jakoś wtedy, wtedy o tym za dużo nie mówiłam. Ale czułam, że bardzo dużo mi to daje. Po prostu było to bardzo ważne dla mnie. Ja wręcz wychodząc na przykład utwór Nie będę twoją laleczką. To w ogóle powstał na paragonie. Tekst napisałam na paragonie. Śpiewasz jakbyś była wściekła ze sklepu. Byłam po prostu od razu na dole ośrodka, w którym byłam. Więc to w ogóle tak od razu miałam jakby refleksję, temat sesji i później właśnie piosenka to były takie naprawdę.

Monika Rachtan
I te piosenki, tak wypadały po każdym twoim spotkaniu z terapeutą?

Natalia Przybysz
Kilka było takich spotkań, w których tak się działo rzeczywiście.

Monika Rachtan
I co potem czułaś? Czułaś się taka oczyszczona, że wykrzyczałaś to światu?

Natalia Przybysz
W ogóle te piosenki, one cały czas jakoś tam sobie żyją i pracują we mnie. To nie jest tak, że może zagadnienie z nie będę Twoją laleczką to już jest naprawdę już przerobione poważnie i to w ogóle też nie opierało się. W zasadzie to nie był problem związkowy. To był mój problem, taki bardziej, że byłam wychowana po prostu w dużej mierze przez babcię, która bardzo obsługiwała nas wszystkich, więc ja miałam taki język miłości, sama się w to wyładowywałam, że po prostu musi być sprzątane, musi być ogarniane. I sama sama sobie właściwie chciałam powiedzieć, że nie będę laleczką, która ogarnia i ścieli łóżeczko i tak dalej. Jakby robię to teraz tylko dlatego, że lubię.

Monika Rachtan
A jak słuchasz tych piosenek dzisiaj? No bo mówisz, że cały czas one pracują, że cały czas gdzieś tam są z Tobą, to w sumie znam odpowiedź na to pytanie, bo dwie piosenki z Twojego albumu powstały raz jeszcze, zostały w nowych aranżacjach nagrane. Ale czy faktycznie masz tak, że jeszcze czujesz te emocje i że któreś Którejś piosenki byś zmieniła?

Monika Rachtan
Na przykład czegoś byś nie zaśpiewała. Masz jakieś takie refleksje, że gdzieś jest za dużo tej tej prawdy o Tobie w tych utworach?

Natalia Przybysz
Nie mam takiego czegoś. Nawet słowo karaluchy jest w laleczce właśnie i ono jakoś też funkcjonuje. Teraz jak na koncertach ludzie to po prostu śpiewają. To to jest takie wspaniałe o cieciorkach i różnych tam detalach. Te piosenki żyją i zaczynają mieć nowe, nowe znaczenie. Na przykład Królowa Śniegu powstała w takiej dosyć osobistej sytuacji mojej pewnego zawodu, pewnej relacji i tak dalej. Natomiast jest Wyszła po drodze książka Natalii de Barbaro Czuła przewodniczka, w której jest podany pewien archetyp kobiecości kobiety, którą jest Królowa Śniegu właśnie, która jest tak jakby w każdej z nas. Takim odłamkiem osobowości krytycznej, zimnej, zachowawczej. I tak naprawdę zrozumiałam, że te piosenki są jak sny, gdzie jak ja interpretuję sny, to wiem, że to wszystko jest jakby o mnie i to co mi się śni. Nawet postacie, które mi się śnią, to są takie właśnie części mnie. I Królowa Śniegu jest też częścią mnie, która z którą też miałam całkiem niedawno w kolejnym procesie terapeutycznym jakąś taką rozmowę.

Natalia Przybysz
No i tak na przykład ta piosenka zmieniła dla mnie swoje znaczenie albo nawet pogłębiła swój taki potencjał pracy, że tak głębiej sobie śpiewam ją o sobie, o tym, żebym sama sobie nie była dla siebie Królową Śniegu.

Monika Rachtan
No właśnie, bo często to co robimy, to nie robimy komuś, tylko sobie. Tylko trzeba sobie to uświadomić, Trzeba na chwilę, bo to jest takie ważne, ten moment, kiedy robisz taki rachunek sumienia. Zaraz mamy nowy rok, każdy z nas tam robi sobie jakiś rachunek sumienia. W tym roku było to dobre, a w tym roku to mi nie wyszło i od przyszłego roku chciałbym to, to i to, i to zazwyczaj odnosi się do jedzenia, nałogów i tego typu rzeczy. Natomiast te takie właśnie to jak my się traktujemy, to to też wymaga takiego zastanowienia się i zrobienia takiego rachunku sumienia, bo wiele naszych niedociągnięć, na przykład to, że nie wiem, mamy problem z tą wagą, że się objadamy, wynika z naszego stanu psychicznego i tego, co my sobie robimy. Bo to nie jest tak, że jemy, bo chcemy, tylko to z czegoś wynika.

Monika Rachtan
Jeżeli mówimy o takim na przykład kompulsywnym objadanie się i to zatrzymanie się i zrozumienie tego wszystkiego i zrobienie takiej stopklatki, to jest mega ważne. I chyba Nowy Rok to jest dobry czas, ale myślę, że każdy czas jest dobry, żeby w ogóle dla siebie to zrobić.

Natalia Przybysz
Tak. Hahaha.

Monika Rachtan
Dobra, wróćmy do procesu terapeutycznego, bo powiedziałaś, że potem był drugi proces terapeutyczny. Czyli co? Ta pierwsza terapia nie pomogła, nie zadziałała.

Natalia Przybysz
No chyba wiesz, że to tak nie działa, że że to można tak powiedzieć, że jedna sesja nie wystarczyła. Nie. No nie, nie. Po prostu jakiś tam proces. Tamten się zamknął. Żyłam życiem i potem się zaczął następny i. Nie wiem, do czego to porównać. Do jakichś może update'ów systemu trochę, że od czasu do czasu warto zajrzeć i zobaczyć gdzie jesteśmy. I czasem też w życiu się dużo rzeczy wydarza, zmienia. Rodzina jest też takim bardzo dynamicznym zjawiskiem. Dzieci tak rosną nagle, są nastolatkami Po prostu szokujące. To jest po prostu super hiper plastyczny twór.

Natalia Przybysz
I moja praca, i moje ciało, i hormony, i świat, i pandemia. Naprawdę cały czas wszystko się zmienia i myślę, że nasze potrzeby zatrzymania się i spędzenia chwili ze sobą też wciąż jakoś tam są.

Monika Rachtan
I to drugie pójście na terapię, pukanie do drzwi tego ośrodka i powiedzenie hej, znowu tu jestem! Było już łatwiej.

Natalia Przybysz
Nie, ja poszłam w zupełnie inne miejsce, ale nie wiem, czy było łatwiej o czymś innym jest po prostu.

Monika Rachtan
A teraz jak jest u Ciebie? Zdarza Ci się jeszcze korzystać z pomocy terapeuty?

Natalia Przybysz
Tak, tak tak tak. No tak, jestem teraz też w terapii.

Monika Rachtan
I powiedz mi, jak podchodzisz do tego dzisiaj, a jak podchodziłaś 10 lat temu? Czy to Twoje podejście się w jakiś sposób zmieniło, czy może wtedy traktowałaś to trochę jako taką rzecz, którą trzeba zrobić, a teraz bardziej czujesz, że to jest fajne i że robisz to dla siebie, bo się lepiej poznajesz? Widzisz w ogóle jakąś różnicę? Czy jakby totalnie zadaniowo podchodzisz, że widzisz, że coś nie gra i trzeba zacząć znowu te struny naprawiać?

Natalia Przybysz
Wiesz co, z jednej strony jest to zupełnie też jestem w innym nurcie terapii, więc trochę inaczej działa teraz to, w czym jestem. Wtedy też w sobie miałam bardzo dużo wstydu i takich, no wiesz, pierwszy raz w ogóle obcej osobie o sobie mówię. Więc to było bardzo o tym przełamywaniu się w ogóle i pierwszy raz w życiu opowiadaniu opowiadanie czegokolwiek, a teraz. Teraz jestem w innym nurcie, no i też jestem. Mam dużo bardzo wokół siebie ludzi, którzy się zajmują terapią albo są w terapii, więc to jest bardziej dostępna wiedza. Więc nie no, teraz to jest w ogóle bardzo naturalna sytuacja dla mnie.

Monika Rachtan
A powiedz, czy terapeuci traktują twoje piosenki, Twoje utwory jako narzędzie do swojej pracy? Że przychodzą i mówią o, a tam, tak tu zaśpiewałaś, to może to znaczyło to i to?

Natalia Przybysz
Wiesz co, kiedyś czytałam taką książkę właśnie Irvine Yaloma, terapeuty, który opowiada. Wiesz, opowiadania są o sesjach terapeutycznych. I tam się pojawił klient. Pacjent, który był pisarzem, przyszedł do niego i powiedział Chciałbym, żebyśmy pracowali w ten sposób, że najpierw pan przeczyta to.

Natalia Przybysz
I dał jakąś taką wielką, jakiś rękopis mu. I on przez kilka sesji w zasadzie siedział i czytał w ogóle jego dzieło, to już miał problem ze Wreszcie wiem, że ktoś to przeczytał, po prostu czytał i dopiero później zaczęli pracę. Tak się składa, że mam terapeutkę, która zna moje piosenki. Okej, to jest w ogóle świetne, uważam, bo moje piosenki są bardzo osobiste i bardzo ze mną połączone, więc rzeczywiście my czasami o nich rozmawiamy. I to jest ekstra. To jest super, bo nie muszę przychodzić i opowiadać, i śpiewać, bo tu właśnie tylko to jest tak, to jest super.

Monika Rachtan
Zastanawiam się, jak radzisz sobie z tym, że sobie z tym w ogóle nie musisz radzić, bo to jest dla Ciebie spoko, że to Twoje życie i to, co Ty czujesz w środku tak bardzo wpływa na to jakim jesteś artystą. Przepraszam, jakim jesteś produktem, ale to też tak jest, że na rynku artysta jest w jakiś sposób produktem i niektórzy ludzie, niektórzy artyści na przykład, są wykreowani na kogoś.

Monika Rachtan
Przyjmują wizerunek, na przykład blondynki z długimi włosami w wysokich szpilkach i śpiewa. Śpiewającą o seksie. I generalnie ona w domu chodzi w płaskich butach golfie i związuje te blond włosy albo je odczepia. No ale marketingowo jest takim produktem, który ktoś tam wykreował i wymyślił. Natomiast ty, z tego, co mówisz, absolutnie to nie było tak, że usiadł jakiś producent i powiedział O, a Natalia to będzie takim i takim artystą i będzie melancholijna, będzie śpiewała smutne piosenki i taka będzie. Tylko to jesteś naprawdę Ty. I to jest bardzo mocno związane z tobą. No bo nie jest tak, że jest Natalia i wizerunek, tylko jest Natalia.

Natalia Przybysz
Nie wiem w ogóle ty opowiadasz o jakichś takich zaawansowanych mechanizmach show biznesu, na który ja już się chyba w ogóle nie załapuję i nie załapałam się nigdy. I chyba już się nie załapię. I to jest w ogóle abstrakcyjne.

Monika Rachtan
Ja się zapytam mojego producenta, czy by cię wziął, ale uważam, że jesteś niestety słabym materiałem na osobę, którą można w taki sposób wykreować. Ale są takie kreacje w polskim showbiznesie.

Natalia Przybysz
Ja nie wiem. Tak myślisz?

Monika Rachtan
Są na Instagramie na przykład. Albo na TikToku. Zaraz, niech mi ktoś tu powie do ucha, jak się nazywa moja ulubiona tiktokerka. A wy nie wiecie? Bo nie przeglądałem. Nawet nie odniosłem. Ja się nie znam. Jakoś udało mi się przesiedzieć cicho bez posiadania TikToka i jak gdyby udaję, że to nie istnieje. O, Karolina Derpiński już mi się przypomniało. Nie wiesz, kto to jest? No widzisz, a to moim zdaniem jest taki właśnie produkt wykreowany przez kogoś. Ktoś napisał scenariusz i po prostu ona sobie.

Natalia Przybysz
Ja czasem nawet bym chciała, żeby mi ktoś tak troszeczkę może pomógł powiedzieć, czy ja powinnam coś z włosami zrobić, czy coś. Nie wiem, może, nie wiem, nie wiem.

Monika Rachtan
No z drugiej strony ta prawda to jest to, za co ludzie cię kochają, bo przychodzi się na twój koncert. Ja byłam rok temu, a to nie dlatego, że dopiero rok temu zaczęłam słuchać Twoich piosenek, tylko dlatego, że marzyłam od wielu, wielu lat, żeby na taki koncert się udać.

Monika Rachtan
Ale jakoś zawsze było tak, że jak byłaś we Wrocławiu, to ja byłam gdzieś indziej i wiesz, i byłaś na tym koncercie taka autentyczna. W ogóle wyszłaś w tej swojej publiczności, opowiadasz i właśnie mówiłam ci dzisiaj, że opowiadałaś o tym, że byłaś chora i że generalnie to dzisiaj jest twój najwspanialszy dzień, ale że chyba dasz radę generalnie na tym koncercie. I wiesz, i to jest taka prawda, której dzisiaj nie zawsze, która dzisiaj nie zawsze jest w artystach. Jednak to jest świat, który przede wszystkim ma zarabiać pieniądze.

Natalia Przybysz
Mhm. No spoko, ale też. Ojej, nie wiem co mam teraz powiedzieć. No po prostu stawiam też na to, żebym się dobrze czuła w ogóle w tym wszystkim i staram się dbać o to, żeby mieć dla siebie dużo przestrzeni, dla tego, jaka mniej więcej jestem. No bo każda forma udawania sporo kosztuje. Organizm począwszy od śpiewania na przykład kiedy oglądamy na przykład te programy, takie talent show, to słychać na przykład małe dziewczynki, które śpiewają jak takie dorosłe kobiety, które już po prostu urodziły pięcioro dzieci, miały cztery rozwody i jakby one już potrafią wyemitować taki dźwięk.

Natalia Przybysz
I to jest często powodem później problemów ze strunami głosowymi. W sensie, że to są takie bardzo mocne sposoby naginania się, żeby wygenerować z siebie coś zupełnie nienaturalnego, a później to bardzo dużo kosztuje człowieka. Ja zawsze szukam w sobie czegoś, w czym mi będzie dobrze, wygodnie i będzie przede wszystkim mi przyjemnie. I stawiam na przyjemność w muzyce i takie ciarki. To mi się wydaje, że po prostu później publiczność też też ma tą przyjemność, że nie da się po prostu tak w cudzysłowie, no nie wiem, pornograficzne udawać, że się cieszysz z czegoś, bo to po prostu później czuć, że nie. Właśnie teraz, przed przyjściem tutaj, rozmawiałam z Wojtkiem Baranowskim, który był na koncercie zespołu takiego, który dużo osób z naszego środowiska bardzo lubi. Krangbin to jest taki z Teksasu zespół, który powstał poprzez fascynację Tajami, którzy grają amerykański funk. Wow! W każdym razie jest to bardzo minimalistyczny w sumie w składzie zespół, który który wydawałoby się nie ma za dużo środków do tego, żeby jakoś tak zachwycić na koncercie.

Natalia Przybysz
I właśnie Wojtek mówił, że był w szoku, że to wszystko się opierało na takim. Less is more i że po prostu budowali napięcie z czterech składników i było cały czas przyjemnie i były ciarki. I to było po prostu bardzo autentyczne i jak gdyby nic a nic go nie bolało na tym koncercie, że o Boże, za długo albo krzyż mnie boli. Stoję tutaj. Bardzo długo Nie był przebodźcowany, tylko po prostu był skupiony, obecny. Autentyczne to było. Ja takie rzeczy stawiam.

Monika Rachtan
Wiesz, to jest ta uważność właśnie w tym momencie, o którym mówisz. Ale z drugiej strony no weź pomyśl sobie taki Sylwester z Polsatem albo Sylwester z jedynką. Reflektory z każdej strony, złote kule, 57 monitorów. No i jakby wiesz, są ludzie, którzy właśnie lubią pójść do tego miejsca, w którym jest im wygodnie i robić swoją rzecz na swoich warunkach. A są ludzie, którzy potrzebują tej złotej kuli, żeby w ogóle. No ja zastanawiam się kim są ludzie, którzy to oglądają. Nie wiem, czy bierzesz udział w takich właśnie dużych produkcjach, takich dużych wydarzeniach, ale dla mnie to jest za dużo, bo jak ja bym miała tam wejść jako wyobrażam sobie piosenkarką nigdy nie będę i to ustalmy, bo śpiewać zupełnie nie potrafię.

Monika Rachtan
Natomiast gdybym miała tam wejść i w ogóle występować, to ilość bodźców, która by na mnie spadała jako na artystę, powodowałaby, że ja bym była tak nieprzyjemnym środowisku, że nie mogłabym tam pracować. Straszne to jest.

Natalia Przybysz
Jak opowiadasz o tym to mi się przypomina, jak pojechałam z dziećmi do aquaparku, takiego wypasionego i jakby równolegle robię kurs mindfulness i później dzień następny po byciu w tym aquaparku właśnie miałam znowu zajęcia z mindfulness, gdzie opowiadałam po co? Ja po prostu chcę czuć każdym zmysłem to, co się ze mną dzieje i słyszeć jak po prostu zaliczyłam wczoraj piekło. Po prostu byłam przebodźcowana hałasem i tą rozrywką, która jest taka naprawdę rozrywająca, że słowo rozrywka po prostu dla mnie oznacza, że rozbije mnie to na strzępy. I byłam przebodźcowana i naprawdę marzyłam o tym, żeby płynąć w ciszy jeziora, najlepiej jeszcze po zachodzie słońca. Po prostu może być nietoperz, ewentualnie może być mgła, ale jakby to już jest dla mnie odlot i to już jest maksimum bodźców. A w takich aquaparkach moje ciało w ogóle nie rozumie, że ja nie zginę w tej zjeżdżalni po prostu, bo to było po prostu traumatyzujące.

Natalia Przybysz
Musiałam jakby powiedzieć dzieciom ej, bawcie się beze mnie, bo wam będę psuła jakby zabawę, zabawę.

Monika Rachtan
No ale zobacz, jak trzeba długą drogę przejść, żeby w ogóle to ogarnąć, że Ty tego nie chcesz i nie lubisz. No bo generalnie taki był wniosek z zajęć mindfulness następnego dnia, że przynajmniej teraz już wiesz, czego nie chcesz robić. Być tak nie chcę. A powiedz mi, czy w głowie artystki, która jest artystką całą sobą, czy jest tak, że Ty planujesz. No bo wiesz, każdy wykonując jakąś pracę, no ma jakieś plany, no nie wiem, ma 10 piosenek do napisania w kolejnym roku, a ty nagle chodzisz na terapię i pewnie 10 w jeden dzień jesteś w stanie z siebie wyrzucić z głowy, jakbyś się zastanowiła.

Natalia Przybysz
No nie, aż tyle to nie.

Monika Rachtan
Ale wiesz o co mi chodzi. Czy masz jakiś taki plan działania na przykład na 25 na 2025 rok? Czy wiesz, co będziesz robić zawodowo?

Natalia Przybysz
Co będę robić zawodowo? No oczywiście, że wiem.

Monika Rachtan
No i jest tam plan na to, żeby napisać nowe piosenki.

Natalia Przybysz
Tak.

Monika Rachtan
I jakby musisz się jakoś bodźcować, żeby. Żeby to wyszło takie prawdziwe i takie fajne. Tak. I co robisz?

Natalia Przybysz
Wymyśliłam, jak będę się bodźcować.

Monika Rachtan
No jakie masz plany?

Natalia Przybysz
Wymyśliłam koncepcję, taką na album cały i jak będę pracować. Ten proces jakoś sobie przygotowałam i miejsce, i wszystko. Ale możesz coś zdradzić, bo nasi widzowie też chcieliby poznać trochę tego backstage'u. Nie mogę, ale mogę opowiedzieć na przykład o poprzedniej płycie, którą nagraliśmy. Też właśnie zadbałam o to, żebyśmy mieli z moim zespołem wspaniałe bodźce. Jakie to były bodźce? Zabrałam mój zespół na Wyspę grecką Hydra. Gdzie na przykład odkrył, że będzie śpiewał Leonard Cohen. Pojechał tam kiedyś pisać książki, ale okazało się, że się zakochał i w ogóle odpaliło mu to, że w ogóle będzie śpiewał piosenki. Dzięki pewnej australijskiej pisarce, która przychyliła mu domu z mężem. Ale to jest jakby. Mogłabym o tym dłużej opowiadać i w ogóle o wyspie Hydra, która jest fascynująca. Można na przykład poczytać właśnie w książce, która niedawno wyszła obierz mi Lotos. Niesamowitej australijskiej pisarki. W każdym razie to była taka sytuacja. To był taki wspaniały proces, który trwał 10 dni. Powstało 11 piosenek, gdzie z moim zespołem po prostu zimą uciekliśmy z Zimy polskiej na Hydrę. Okazało się, że na Hydrze zima trwa dokładnie 10 dni i że to było właśnie to nasze 10 dni. Ale i tak pływaliśmy w morzu Zimnym. Nie wszyscy, tylko Mateusz Waśkiewicz, Jurek Zagórski i ja, czyli pierwszy rząd stojących na scenie gitarzyści i ja, a basista Piotr Stawicki i Kuba Staruszkiewicz, perkusista. Nie pływali, tylko siedzieli i patrzyli na nas. Myślę, że wtedy powstawało w ich głowie coś ważnego, co później nagrywaliśmy. No więc to był proces, który wymyśliłam taki, że pojechaliśmy daleko do ostatniej chwili też członkowie mojego zespołu nie wiedzieli w ogóle, gdzie jadą, że mieli, tylko mieliśmy grupę tam na WhatsAppie i tam żeśmy się komunikowali. Ja tylko mówiłam Nie, nie jedziemy do Afryki, Nie, nie jedziemy gdzieś tam. Oni ciągle pytali Dobra, już wiem, pewnie jedziemy do Stanów.

Natalia Przybysz
Nie, jedziemy do Stanów I cały czas oni nie wiedzieli, gdzie będą pracować, ale byli wspaniali, otwarci i w ogóle ufali mi. Chcieli w to iść po prostu. Więc zabraliśmy ze sobą realizatora dźwięku naszego Krzysztofa Krzysztofa Kilara, który też nas nagrywał tam na miejscu. Sylwia Pogoda, moja ukochana osoba od zdjęć i w ogóle wizuali. Nagrywaliśmy też teledysk. No to było bardzo magiczne doświadczenie i chcę też przy następnej płycie mieć magiczne doświadczenie.

Monika Rachtan
I teraz znowu tylko Ty wiesz gdzie.

Natalia Przybysz
Tylko ja wiem, ja. Oni też wiedzą, ale na razie tego nie chcę. Nie mogę na razie o tym opowiadać, no bo też jakoś to się łączy z takim ogólnie całym zamysłem.

Monika Rachtan
I kiedy słuchałaś tego materiału, który powstał, to miałaś wrażenie, że on jednak był lepszy i że czegoś tak dobrego w Polsce, w studiu nagraniowym w Warszawie w centrum miasta byście nie stworzyli?

Natalia Przybysz
Zdecydowanie to była. To jest płyta, która jest w całości płytą o morzu. Można tak powiedzieć. Myślę, że te krajobrazy, które tam mieliśmy, czas po prostu nigdy w życiu nie miałam takiego luksusu, żeby na 10 dni być tylko i wyłącznie w procesie twórczym zanurzona.

Natalia Przybysz
Nic nie czytałam, nic nie byłam w stanie oglądać. Po prostu zasypiałam z piosenkami. W głowie miałam swoje biurko, swoją na strychu. Oni siedzieli w studio, cały czas do nich chodziłam, wymienialiśmy się. Udało nam się w całości z wokalami, z tekstami zarejestrować trzy piosenki, a pozostałe jeszcze siedem instrumenty. Wszystkie udało się nagrać. Ja później w domu dokańczam pracę nad tym, nad wokalami i nad tekstami. Zdecydowanie. To była absolutnie magiczna rzecz. Magiczna.

Monika Rachtan
Chyba teraz też się robi dość popularna forma właśnie tworzenia albumów, że nie jest pewne grono artystów, którzy właśnie w taki sposób tworzą swoje albumy, że zabierają cały zespół, całą ekipę i jadą zwiedzać, robić razem coś fajnego. I że właśnie w takich sytuacjach powstają te najfajniejsze pomysły.

Natalia Przybysz
Możliwe? Nie wiem, nie znam, nie znam.

Monika Rachtan
Nie masz koleżanek z branży?

Natalia Przybysz
Nie no mam, ale większość jednak robi to tak na bardzo bezpiecznych zasadach. Takich bardziej tu, bo tu wszystko jest w Polsce i w ogóle środki do tego, żeby tworzyć też nawet po prostu samemu w domu. Teraz już tak poszło naprzód technologicznie robienie muzyki, że Większość artystów może robić dużo, sami mogą bardzo dużo zrobić I w Polsce mamy tak dużo wspaniałych producentów i warunków i miejsc, że większość tych, których znam, to raczej nie wyjeżdżają.

Monika Rachtan
W utworze Prąd śpiewasz, że coś mrowi, ale że nie umiesz tego nazwać. Już dzisiaj potrafisz nazwać to uczucie. Wiesz co to było?

Natalia Przybysz
Tak to to wiem. To była złość. Akurat.

Monika Rachtan
I dajesz sobie teraz prawo do takiej złości?

Natalia Przybysz
Tak i już. Nie wiem jak to jakoś oszacować, ale od jakiegoś czasu mam tak, że rzeczywiście złość jest bardzo dla mnie. Takim ładującym mnie energetycznie i inspirującym i w ogóle popychającym do takich kreatywnych w ogóle ruchów uczuciem. Jak się złości Natalia Przybysz? Staram się. Staram się, żeby ta moja złość. jaka jestem jej świadoma, żeby ona nie była agresją, w sensie, żeby ona nie była szkodliwa dla innych, tylko staram się ją nazwać. Najpierw jest zatytułowana sytuacja i później lubię sobie czasem czymś.

Natalia Przybysz
Lubię czasami jakimś takim już nieczynnym kubeczkiem, albo takim, który zawsze jakoś tak budził moją niechęć do niczego nie pasuje w ogóle. Najczęściej właśnie jakieś takie naczynko jest fajne i bardzo, to jak już tak wiem, to jest, to będę tym teraz sobie ciskać. To naprawdę pomaga, Pomaga Takie właśnie pierwsze. Pierwszy raz, kiedy tak sobie czymś świetnie cisnęłam, to były doniczki, takie stare, na wiosnę, które wyschły. Takie różne tam rośliny, co tak przemarzły przez całą zimę i takie gliniane, oldschoolowe doniczki. One świetnie w ogóle pękają. I tak ziemia się jak taki piorun, który po prostu się uziemia w ziemi. No i wtedy może stworzyć jakiegoś powiedzmy bursztyna. Coś fajnego wymyślić.

Monika Rachtan
Myślisz jak myślisz teraz o sobie jako o osobie szczęśliwej? Ze względu na to, że już te emocje potrafisz nazywać, że jesteś taka ze sobą trochę oswojona? Jak mogę tak powiedzieć? Daje Ci to szczęście?

Natalia Przybysz
Tak, na pewno pogłębia te moje wszystkie odczucia i doznania. Czyli po prostu czuję bardziej różne rzeczy. Jak jestem smutna, to naprawdę szybciej płacze.

Natalia Przybysz
Jakby pamiętam, mój nauczyciel śpiewu był właśnie bardzo w kontakcie ze swoimi emocjami. Ja dzisiaj to sobie przypominam, bo jako dziecko go poznałam i później bardzo długo się widywaliśmy. Niestety dziś już nie żyje i bardzo mi go brakuje, Ale pamiętam, że on miał tak, że bardzo szybko się wzruszał. Bardzo szybko potrafił się śmiać. Nagle jak Święty Mikołaj. Śmiech jego to był po prostu no wspaniały, rozwalający. I to jest coś niesamowitego. W sensie, że on mi też tłumaczył, że jakby przy śpiewaniu też korzystaj z ładunków różnych emocji, które które które mogą być paliwem do tego, żeby Twój dźwięk był po prostu dobrze nasycony i naładowany, że możesz korzystać z tego na przykład ze złości, kiedy chcesz wyrazić obłędną miłość, że to jest wszystko takim prądem, z którego korzystasz i który którym ładujesz. Czasami przewrotnie nawet. Po prostu to jest wszystko jedno w jednym. To jest jednym. To przez nas idzie. I dźwięk też jest takim takim właśnie prądem. Taką energią po prostu. No i i tak, i rzeczywiście jestem szczęśliwsza, gdyż kiedy pozwolę sobie czuć głębiej smutek, czuć głębiej złość, radość, nie wiem, zrozumieć, że to jest zazdrość, to jest spoko i to jest okej.

Monika Rachtan
No to też to też jak jestem szczęśliwa, to też jestem dużo bardziej szczęśliwa.

Monika Rachtan
A co się stało z nami i ze światem, że my wszyscy nagle potrzebujemy tej terapii? No bo wiesz, 30 lat temu ludzie sobie żyli, mieli dużo mniej rzeczy, byli szczęśliwsi, nie chodzili na terapię, a teraz tak jak mówisz, każdy twój znajomy praktycznie w jakimś procesie terapeutycznym jest, to świat nas do tego sprowokował.

Natalia Przybysz
Nie wiem, może jest trochę tak, może jest trochę tak, jak mówi Gabor Mate, że w książce Mit normalności, że żyjemy w takich toksycznych czasach, które nas po prostu i przebodźcowują i i bardzo oddzielają od takich, od tego życia razem. A z drugiej strony też świadomość taka globalna świadomość ludzka bardzo wzrasta, chociaż coraz więcej słyszymy o mamy szybsze informacje na temat konfliktów zbrojnych na świecie i różnych tragedii. Wiemy tego dużo więcej. No to jednak statystycznie tych wojen na świecie jest mniej. Jak jak, jak, jak mówi Rosiak. Z kolei w raporcie o stanie świata on mówi, że no statystycznie jednak jest bezpieczniej, jest bezpieczniej.

Natalia Przybysz
Więc z jednej strony jest to, że bardzo dziwne są te czasy, że te informacje nas zalewają, że że, że jesteśmy przebodźcowani i mamy coraz gorsze jedzenie na planecie. Z drugiej strony mamy coraz większą wiedzę, więc chcemy się posługiwać narzędziami takimi jak terapia, żeby sobie radzić.

Monika Rachtan
No i właśnie jakoś to się tak na koniec nie godzi, że z jednej strony wiemy więcej, powinniśmy być bardziej świadomi, a jednak sobie i planecie, i planecie także robimy taką straszną krzywdę i wiesz co? I robimy ją mega nieodpowiedzialnie, dlatego, że to nie jest tak, że my teraz sobie robimy źle, tylko my źle robimy tym ludziom, którzy będą żyć tutaj za 20 lat w bardzo nieprzyjemnym środowisku. I myślę, że jakby znowu zatrzymanie się, uświadomienie sobie tego, to jest to, co może nam pomóc. No jak najbardziej. No właśnie, ja wiem, że Ty bardzo mocno planetę wspierasz i że starasz się być też blisko, blisko natury, Więc myślę, że z tym apelem do naszych widzów z Natalią Przybysz dziś wystąpimy, żebyśmy się na chwilę zatrzymali.

Monika Rachtan
Może właśnie na koniec roku. To jest dobry moment. Popatrzyli uważnie na siebie, na swoje emocje i zapytali się Co u ciebie słychać?

Natalia Przybysz
Less is more.

Monika Rachtan
Bardzo Ci dziękuję za naszą dzisiejszą rozmowę. Natalia. Bardzo mi było miło.

Natalia Przybysz
I zapraszam na koncerty jubileuszowe, które jeszcze gram. Nawet na początku następnego roku będę grała jeszcze.

Monika Rachtan
Zapraszamy! A gdzie będziesz grać jeszcze?

Natalia Przybysz
No to może to zamieścimy jakoś pod naszą rozmową. Zamieścimy oczywiście. Nie pamiętam. Nie wiem kiedy się też ukaże rozmowa.

Natalia Przybysz
Więc dobrze wiedzmy te daty koncertów i miejsca, w których Natalia będzie.

Monika Rachtan
Zapraszam na moje social media. Po prostu Social media. Media społecznościowe.

Monika Rachtan
Tak. Na media społecznościowe Natalii zapraszam. Bardzo Natalio Ci dziękuję za naszą dzisiejszą rozmowę. Moim, ale przede wszystkim Waszym gościem była Natalia Przybysz. Ja nazywam się Monika Rachtan. To był program Po pierwsze pacjent i ja również zapraszam Was na moje media społecznościowe. Do zobaczenia. Dziękuję.

Poprzednie odcinki

18.12.2024
00:35:10

Przebodźcowanie dzieci – konsekwencje cyfrowej codzienności. Odcinek 82

Czy zakaz dostępu do mediów społecznościowych dla dzieci to dobre rozwiązanie?

11.12.2024
00:46:21

Kiedy troska o drugiego człowieka staje się życiową misją. Odcinek 81

Jak wygląda codzienność osób, które opiekują się bliskimi potrzebującymi wsparcia w najprostszych czynnościach?

04.12.2024
00:47:35

Otyłość – walka, która nigdy się nie kończy. Odcinek 80

Jak poradzić sobie z chorobą, która wymaga stałej czujności?

27.11.2024
00:47:51

Media społecznościowe. Czy to eksperyment na skalę globalną? Odcinek 79

Czy wiesz, że media społecznościowe mogą być zarówno potężnym narzędziem edukacyjnym, jak i niebezpiecznym źródłem dezinformacji?

20.11.2024
00:48:21

Co stresuje nas w pracy? Odcinek 78

Czy wiesz, że aż 40% pracowników doświadcza mobbingu w pracy?

13.11.2024
00:39:13

Jak stres niszczy kobiece serce? Odcinek 77

Podczas gdy 40% mężczyzn umiera z powodu chorób sercowo-naczyniowych, u kobiet wskaźnik ten sięga aż 50%, co czyni je bardziej narażonymi na zawał i inne choroby układu krążenia.

00:00:00